1% realnej straty z kończącej się w listopadzie lokaty

fot. Shutterstock

Wolniejszy wzrost cen spowodował, że przeciętna roczna lokata zakończona w listopadzie dała niecały 1% realnej straty. To wielokrotnie lepiej niż przed rokiem. I choć banki wciąż nie nadążają za inflacją, to już niedługo może im się to udać. Po 7 latach realnych strat pojawia się szansa na to, że bankowy depozyt ochroni przed rosnącymi cenami. Wciąż jednak na spektakularne zyski nie ma co liczyć.

Jeśli w listopadzie skończyła Ci się roczna lokata, to najpewniej byłeś na tym stratny – sugerują dane GUS i NBP. Chodzi o to, że nawet jeśli lokowaliśmy pieniądze w banku i generowały one zyski, to i tak po potrąceniu podatku te dochody nie rekompensują destrukcyjnego działania inflacji.

Spójrzmy na konkrety. Jeśli ktoś w listopadzie 2022 roku założył przeciętną roczną lokatę, to otrzymywał od banku obietnice naliczenia odsetek w wysokości prawie 6,8%. W praktyce oznacza to, że depozyt założony na 10 tysięcy złotych, dał niecałe 550 złotych odsetek (678 złotych minus 19% podatku). Inflacja na poziomie 6,5% spowodowała jednak, że za nasze oszczędności wyciągnięte z banku mogliśmy kupić tyle co za niewiele ponad 9,9 tys. zł w dniu zakładania lokaty. To wciąż oznacza prawie 1% realnej straty.

Realne straty spadają „na łeb na szyję”

Jeśli jednak ktoś myśli, że nie ma się z czego cieszyć, to możemy cofnąć się pamięcią o rok czy dwa i przypomnieć, że już przeciętne roczne lokaty zakładane w kwietniu 2021 roku po zderzeniu z inflacją miały przynieść ponad 10-proc. straty. Najgorzej było z rocznymi depozytami z października 2021 roku. Inflacja bowiem tak później przyspieszyła, że osoba, która po roku z takiej lokaty wyciągnęła pieniądze, mogła za nie kupić o ponad 15% mniej niż w dniu, w którym przelewała pieniądze na depozyt. Nie musimy się jednak cofać aż tak daleko w przeszłość. Jeszcze nawet roczne lokaty z kwietnia 2022 roku kończyły się ponad 11-proc. realną stratą.

Ochrona przed inflacją wróci do bankowej oferty?

Prognozy sugerują ponadto, że przed nami nadzieja na poprawę losu oszczędzających. O ile przewidywania rynkowe i te przygotowane przez analityków NBP są słuszne, to już część rocznych lokat, które kończyć się będą w 2024 roku ma szanse iść mniej więcej łeb w łeb z inflacją. To znaczy, że odsetki wypłacane przez banki, a więc te już po opodatkowaniu, powinny być w stanie mniej więcej utrzymać siłę nabywczą pieniędzy trzymanych na przeciętnych rocznych lokatach.

Mówimy tu jednak o szansie na zachowanie siły nabywczej. Nie ma co liczyć na spektakularne zyski, które pozwolą po roku kupić za oszczędności, z doliczonymi do nich odsetkami, zauważalnie więcej niż w dniu zakładania depozytu. Nawet to byłoby już jednak zmianą rewolucyjną po 7 latach realnych strat na lokatach, które w tym czasie aż o ¼ mogły zdemolować siłę nabywczą oszczędności wiernych użytkowników bankowych lokat.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust