Jest takie powiedzenie, że władza i pieniądze to największy afrodyzjak. Jeśli to prawda, to lista najbogatszych Polaków jest jak wielka niebieska pigułka, a w najbliższy czwartek miesięcznik Forbes zrobi niezłą konkurencję Pfizerowi. Amerykańska światowa lista ogłoszona kilka dni temu przez to prestiżowe pismo jak zwykle wywołała wiele zamieszania – w końcu znalazło się tam kilka znajomych nazwisk – np. dra Leszka Czarneckiego z 3 miejscem na liście polskiej, który do tego szybko goni Jana Kulczyka. Swoją drogą najbogatszy Polak – Zygmunt Solorz-Żak, też ma w swoim imperium Bank – tyle, że raczej spoza ścisłej czołówki. Można się domyślać, że rodzima lista też wzbudzi duże zainteresowanie. Wszyscy niecierpliwią się zatem, żeby zobaczyć kto w tym roku wśród polskich milionerów załapał się do prestiżowej setki…
Nie zdradzimy chyba wielkiej tajemnicy, że naszych nazwisk tam (jeszcze) nie ma, ale jak się zorientowaliśmy – sama lista jest obecnie chyba najpilniej strzeżoną tajemnicą redakcji polskiego „Forbesa”. W sumie to się nie dziwimy – bo pisać i mówić będą o niej potem wszyscy i długo. Jak się można domyślać wśród najbardziej zainteresowanych będą również bankowcy. Z jednej strony można dowiedzieć się o kogo warto się starać, z drugiej wiadomo – lista 100 najbogatszych to przecież idealna okazja by pochwalić się np. swoimi usługami private banking. W końcu ktoś tymi pieniędzmi musi zarządzać, a zdobyć jednego takiego klienta, to często jak kilka tysięcy zwykłych zjadaczy chleba…
Ptaszki śpiewają, że bankiem, który będzie chciał przy okazji publikacji listy ugrać coś dla siebie, jest instytucja mająca siedzibę na ulicy Senatorskiej w Warszawie. I jak się okazuje nie chodzi wcale o globalnego gracza z siedzibą w kraju, skąd pochodzi „Forbes”. Mimo, że sam też ma niezłą pozycję w tym segmencie, to z naszych informacji wynika, że patronat nad polską edycją listy objął aktywny ostatnio na tym polu BRE Bank. W zeszłym roku bank dość intensywnie chwalił się, że aż 37 polskich krezusów z listy 100 najbogatszych wg „Wprostu” to właśnie klienci BRE Private Banking. Pytanie ilu ich będzie na liście konkurencji, bo obie listy trochę się różnią.
W ogóle Prezes Lachowski ostatnio sypnął trochę grosza na reklamę. Z jednej strony mamy promocję usług dla MSP, z drugiej detal (w tym i w końcu MultiBank z całkiem fajną pielęgniarką, chociaż konia z rzędem temu, kto na pierwszy rzut oka domyśli się, że to chodzi o reklamę kredytu refinansowego), a od jakiegoś już czasu promocję usług dla najbogatszych klientów bankowości prywatnej. Jakoś 2 tygodnie temu był partnerem bardzo obszernego dodatku przygotowanego przez Puls Biznesu (w ogóle polecamy cały cykl tych dodatków – bardzo ciekawy), teraz Forbes – całkiem nieźle… Już za siebie mówi jeden fragment podsumowania, gdzie redaktor na koniec spuentował, że nawet najbardziej zaciekli konkurenci muszą, choćby z zaciśniętym gardłem przyznać, że BRE Bank ma wciąż pomysły i siłę by wyznaczać nowe kierunki rozwoju rynku usług dla najbogatszych z bogatych.
Co by nie mówić, to jednak na tym polu BRE jest liderem. Co prawda wciąż liczbowo i pod względem wolumenu aktywów bezkonkurencyjny jest PKO BP, to jednak w BRE najwidoczniej znaleźli pomysł, żeby od konkurentów jakoś się wyróżniać (stawiają na Private Banking inwestycyjny, mówiąc, że ich filozofia nie polega na przechowywaniu depozytów ale pomnażaniu aktywów przez inwestycje – niby proste, ale jak widać w ich przypadku skuteczne) – a na tym rynku ostatnio dużo się przecież dzieje. Muskuły prężą bowiem nie tylko krajowi gracze, ale również światowa elita – ze Szwajcarami na czele. Jednym słowem – się dzieje!