Odkładanie dwustu złotych miesięcznie to dla jednych znikoma część miesięcznego budżetu, dla innych zaś jedna dziesiąta tego, co mają na życie. Jeśli jednak zdecydowaliśmy, że właśnie taką sumę będziemy miesięcznie inwestować, pozostaje tylko wybrać odpowiednie rozwiązanie.
Decyzja o zaciśnięciu pasa
Często bywa tak, że trudniejszą decyzją od wyboru konkretnego rozwiązania jest ta o samym oszczędzaniu. Bo przecież nie jest problemem znaleźć kilkanaście argumentów, żeby czegoś nie robić. W tym przypadku żeby nie oszczędzać. Za mało zarabiam, wszystko wydaję, nie opłaca się to tylko niektóre wymówki.
Obecne czasy dostarczają nam wielu argumentów przemawiających, mimo wszystko, za oszczędzaniem. Beznadziejna sytuacja systemu emerytalnego, wzrost podatków, a co za tym idzie – cen, nerwowe czasy na rynkach finansowych czy choćby pragnienie realizowania swoich marzeń to tylko część powodów, dla których warto pochylić się nad domowym budżetem i znaleźć w nim przynajmniej 200 złotych.
Dlaczego 200 złotych, a nie mniej?
Lepiej oszczędzać każdą, nawet najmniejszą sumę, niż żadną. Jednak to właśnie granica dwustu złotych sprawia, że suma, kumulująca się czy to na koncie, czy choćby w skarpecie, określa opłacalność i efektywność całego przedsięwzięcia.
Wszystko zależy od decyzji, konsekwencji, a przede wszystkim jasno sprecyzowanego celu, na jaki będą przeznaczone pieniądze. Jeśli jednak nic się nie układa tak jak powinno i po wielu zabiegach dalej nie widać w budżecie szansy na odłożenie dwustu złotych, pozostaje już tylko ograniczenie wydawania pieniędzy na rzeczy, które nie są nam do końca potrzebne.
Mam już dwie stówy. Co teraz z nimi zrobić?
1. Fundusze inwestycyjne
Choć wielu wciąż wiesza na funduszach psy, to pozostają one jedną z najefektywniejszych i najbardziej opłacalnych form długoterminowego oszczędzania. Jeśli mamy w planie odkładać nasze dwieście złotych przez dziesięć lub więcej lat, to trudno o lepsze rozwiązanie. Ważne, żeby robić to regularnie co miesiąc i konsekwentnie nie wypłacać każdej większej uzbieranej sumy.
Regularna inwestycja w fundusze (szczególnie w akcyjne) to szansa na wykorzystanie tzw. efektu średniej, a także procentu składanego. Choć może zabrzmi to irracjonalnie, dla takiej właśnie inwestycji korzystny jest… spadek wartości jednostki uczestnictwa.
Im tańsze jednostki funduszy, tym więcej możemy ich kupić. Koniunktura na rynkach finansowych zawsze kiedyś będzie lepsza, a jeśli mamy w perspektywie odkładanie przez kilka bądź kilkanaście lat, to spadki na giełdach nie powinny nas martwić. Przecież to właśnie bessa na rynkach jest prawdziwym początkiem wzrostów. Jak inaczej chcemy na inwestycjach zarabiać?
Aby odkładanie w fundusze miało sens, powinniśmy jednak odpowiednio dobrać strategię. Głównym kryterium jest wiek. Im człowiek starszy, tym mniej agresywny charakter powinny mieć zbierane przez niego fundusze. Tak, aby w razie rynkowych zawirowań wartość jego inwestycji gwałtownie nie spadła. Drugim warunkiem jest brak pośpiechu i nadmiernej nerwowości, które są najgorszym doradcą podczas podejmowania decyzji dotyczących finansów. Z reguły jest tak, że właśnie poprzez brak cierpliwości i nadmierne emocje ludzie sprzedają fundusze w dołku, a kupują na górce. A czy nie powinno być przypadkiem odwrotnie?
Fundusze to dobry pomysł, jednak nie dla kogoś, kto o finansach nie ma zielonego pojęcia. Podstawowa wiedza, świadomość wahań koniunkturalnych oraz odpowiedzialność i konsekwencja to warunki, które muszą zostać spełnione, aby na funduszach nie stracić, a nieźle zarobić.
2. Ubezpieczenie na życie
Jeśli ktoś ponad zysk stawia bezpieczeństwo, to warto dwieście złotych przeznaczyć na ubezpieczenie. Nie mieszkania, nie samochodu, tylko własnego życia. Ubezpieczenia to z pewnością nie najszczęśliwsza forma lokowania kapitału, który w rezultacie przepada. Jednak nie o lokowanie kapitału tu chodzi. Kluczem jest tu bezpieczeństwo finansowe w chwili, której wszyscy wolelibyśmy nie doczekać.
Wypadki, choroby i inne niemożliwe do przewidzenia sytuacje zdarzają się bez względu na to, czy nam się to podoba, czy nie. I kwestia odpowiedzialności jest tutaj podstawowa. Ubezpieczenie na życie to rozwiązanie dla ojców i mężów, którzy ponad wszystko inne troszczą się i są odpowiedzialni za swoją rodzinę. To opcja dla wszystkich, którzy są żywicielami rodziny i ich strata mogłaby spowodować ogromne problemy finansowe najbliższych.
3. Ubezpieczenie zdrowotne
Jak w Polsce wygląda służba zdrowia, nikomu nie trzeba przedstawiać. Wystarczy spróbować szybko umówić się do kardiologa lub ortopedy. Jednak rynek prywatnej opieki zdrowotnej ma się w Polsce coraz lepiej. Jak grzyby po deszczu wyrastają prywatne przychodnie, oferujące kompleksową usługę leczenia pacjentów. Wraz z przychodniami pojawiają się oferty prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, które stają się poważną alternatywą dla niewydolnego systemu państwowego.
Dwieście złotych to suma wystarczająca na opłacenie składki za pakiet o bardzo wysokim standardzie i zakresie usług. To niemal nieograniczony dostęp do specjalistów, badań i zabiegów. Czyli usług, na które w państwowej służbie zdrowia nierzadko trzeba czekać latami.
Prywatna opieka zdrowotna nie jest oczywiście pozbawiona wad. Nie zapewnia wszystkich zabiegów, nie można w ramach abonamentu przeprowadzić ciężkich i skomplikowanych operacji. Jednak stanowi doskonałe uzupełnienie, a dla wielu schorzeń – alternatywę dla państwowego systemu. Jeśli więc ważne jest dla nas nasze zdrowie, również to, które tracimy stojąc w kolejkach do lekarzy, to przeznaczenie dwustu złotych miesięcznie na składkę wydaje się doskonałym rozwiązaniem. Nie dość, że zaoszczędzimy mnóstwo czasu, to poprzez oszczędzone nerwy stan naszego zdrowia ulegnie znaczącej poprawie.
4. Rachunek oszczędnościowy z dzienną kapitalizacją
Jest to najlepsza metoda działania dla wszystkich, którzy chcą odkładać, ale jeszcze nie wiedzą dokładnie po co. Również dla tych, którzy nie mają pewności, że co miesiąc będą mogli odłożyć dokładnie dwieście złotych. Rachunki oszczędnościowe z kapitalizacją dzienną są też sposobem na ominięcie podatku Belki (jednak tylko do kwoty 18.000 zł).
Prowadzenie takich rachunków w niektórych bankach jest darmowe, jedynie przelewy zewnętrzne są z reguły płatne. Paradoksalnie może to właśnie opłaty za przelewy będą powstrzymywały nas przed wypłacaniem gromadzonych tam pieniędzy.
Choć oprocentowanie takich rachunków nie przekracza zwykle 5 procent, to dla osób o słabych nerwach, niecierpliwych i obawiających się o swoje oszczędności jest to wręcz idealne wyjście. Stopa zwrotu z takiej inwestycji nie powoduje zawrotów głowy, ale pozwala przynajmniej obronić wartość naszych oszczędności przed inflacją. Jest też w pełni bezpieczna i wolna od koniunkturalnych zawirowań.
5. Zainwestuj w siebie!
Jeśli już masz wolne dwieście złotych (miesięcznie), brak Ci zaufania do rynków i produktów finansowych, a jednak chcesz te pieniądze dobrze zainwestować – zainwestuj je w siebie. Dwieście złotych wystarczy na ratę kursu językowego czy innego, podnoszącego Twoje kwalifikacje zawodowe. Jeśli edukacja poza domem Ci nie odpowiada, skorzystaj z szeregu szkoleń online, czy takich, które nie wymagają wychodzenia z domu.
Piękne, a zarazem nie mniej efektywne i przydatne jest przeznaczanie dwustu złotych miesięcznie na… książki. Czytając, rozwijamy się intelektualnie i językowo. Pobudzamy swoją świadomość, przede wszystkim jednak dowiadujemy się więcej na swój temat. (Zastanów się przy okazji, ile książek przeczytałeś przez ostatni rok. Jak pokazują wyniki badań przeprowadzonych w marcu 2010 roku przez TNS OBOP, ponad 60 procent Polaków nie przeczytało w ciągu roku żadnej książki. Czy jesteś w tej grupie?)
Na naukę nigdy nie jest za późno i nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy jakaś umiejętność będzie dla nas przydatna. Jesteśmy warci tyle, ile możemy się jeszcze nauczyć. Jeśli wydaje nam się, że wiemy już wszystko, nie jesteśmy warci wiele.
Inwestować czy może nie zmieniać niczego?
Dwieście złotych to tylko sto puszek taniego piwa, dwadzieścia paczek papierosów, osiem biletów do kina lub dwa sezony serialu „Dr House”. Czy wydajemy pieniądze na któreś z tych rzeczy? Jeśli tak, to może warto się zastanowić, czy tych nieszczęsnych dwóch stówek nie można by przeznaczyć na coś zdrowszego i przydatniejszego.
Szymon Matuszyński
Bankier.pl
s.matuszynski@bankier.pl