7 pomysłów na to, jak nie przepłacić jadąc na ferie do Włoch

Jadąc w zimie do Włoch sprawdzajcie na bieżąco przejezdność dróg – najlepiej na lokalnych stronach internetowych, miejcie przy sobie gotówkę i pilnujcie ograniczeń prędkości.

Ferie we Włoszech bez dwóch zdań należą do udanych. Większość dni jest tu słonecznych. Poza tym, we włoskich Alpach i Dolomitach są świetne stoki i pyszne jedzenie. Niestety ubiegły weekend i nawet kilkunastogodzinny paraliż na autostradzie A22 (Brennero – Modena) pomiędzy Włochami a Austrią, nie należał, lekko mówiąc, do najprzyjemniejszych. Co zrobić, żeby unikać takich sytuacji i nie narażać się na niepotrzebne koszty?

Schoeneben – Belpiano – dzwonnica na jeziorze Resia, fot. Katarzyna Münnich

Sprawdźcie stan dróg

Może zabrzmi to banalnie, ale pamiętajcie, że w zimie sytuacja na drogach zmienia się dynamicznie. W ubiegłą sobotę służby włoskie od rana apelowały na stronach internetowych m.in. prowincji Bolzano, żeby nie kierować się na autostradę A22 (Brennero – Modena). Już w piątek w wyniku obfitych opadów śniegu i wzmożonego ruchu, tworzył się tam gigantyczny korek. W sobotę było jeszcze gorzej: był wzmożony ruch ze względu na tzw. wymianę turnusów, zeszła lawina, były wypadki. Niestety, mimo to, samochody ciągle napływały i to z obydwu stron. Dlatego, sprawdzajcie stan dróg na bieżąco, również tych lokalnych i to najlepiej na włoskich i austriackich stronach. Wszystkie linki i możliwości objazdów znajdziecie tutaj.

Miejcie przy sobie gotówkę

We Włoszech nigdy nie ma pewności czy zapłacicie kartami na stoku, szczególnie w restauracjach. Na Paganelli czy Madonnie di Campiglio – Marillevie nie pamiętam, żebym miała z tym problem. Podobnie jak w dużych miastach tj. Bolzano, Trydent czy Merano. Sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej na stokach Ortler Skiarena w Południowym Tyrolu: Solda – Sulden, Schöneben – Belpiano, Merano2000 czy Maso Corto. Tu w większości restauracji nie mogłam zapłacić kartą poniżej 20 – 25 euro – pierwszy raz spotkałam się z tak wysokim ograniczeniem, a w niektórych w ogóle nie przyjmowano płatności bezgotówkowych. Do tego nie wszędzie były bankomaty pod stokami. Przy okazji sprawdźcie czy nie płacicie za wypłatę z bankomatów za granicą.

Schoeneben – Belpiano, fot. Katarzyna Münnich

Stosujcie się do ograniczeń prędkości na drogach

Na włoskich drogach krajowych oznaczonych symbolem SS (strada statale) zainstalowano masę radarów. Podobnie było kiedyś w Polsce. Włosi się bardzo pilnują, a z tego co słyszałam, to mandaty są wyższe niż w Austrii, więc nie ryzykuję. Natomiast na autostradach jest kontrola odcinkowa (controllo elettronico della velocità) tzw. system Tutor. Przypominam, że na autostradach we Włoszech obowiązuje ograniczenie prędkości do 130 km/h, czyli o 10 km/h mniej niż w Polsce.

Zaśnieżone Bolzano – Bozen, fot. Katarzyna Münnich

Nigdy nie parkujcie na żółtych liniach

Parkowanie we Włoszech do najłatwiejszych nie należy. Są miasta, które lubują się w odholowywaniu źle zaparkowanych aut. Jeśli na ulicy nie zostały wyrysowane żadne linie, nie ma znaków zakazów albo miejsca parkingowe zostały obrysowane białymi liniami, to można bezpłatnie parkować. Jeśli miejsca parkingowe są obrysowane niebieskimi liniami, to albo parkowanie jest ograniczone czasowo (na znakach poziomych powinno być napisane) i wtedy wystarczy zostawić za szybą kartkę „ora di arrivo: …” i w kropki wpisać godzinę przyjazdu, albo zapłacić w parkomacie. Na żółtych liniach parkować nie wolno. Ja generalnie w dużych miastach typu Merano czy Bolzano parkuję samochód na parkingach podziemnych w centrum (do najtańszych nie należą – zazwyczaj kosztują ok. 2,5 euro za godzinę, ale mam spokój). Więcej o parkowaniu we Włoszech znajdziecie tutaj.

Tankujcie poza autostradami

Tankowanie we Włoszech, nie tylko moim zdaniem, jest najdroższe w Europie. Ostatnio poza autostradami cena za litr benzyny (jest tylko jeden rodzaj) wynosiła ok. 1,5 euro. Natomiast na wspomnianej już autostradzie A22 Brennero – Modena widziałam za ponad 1,8 euro za litr. Taniej jest w Austrii ok. 1,2-1,3 euro za litr benzyny 95.

Sterzing – Vipiteno nocą, fot.Katarzyna Münnich

Zabierzcie ze sobą kartę EKUZ i koniecznie wykupcie prywatne ubezpieczenie narciarskie

W razie gdyby na nartach coś się Wam stało, a wiecie, że przy stoku jest prywatna klinika (na pewno jest w Madonnie di Campiglio, Pinzolo czy na Kronplatzu), to udajcie się tu w ramach prywatnego ubezpieczenia. Szpitale (w ramach karty EKUZ) są zazwyczaj oddalone od stoków i co najważniejsze w razie złamania czy skręcenia, podobnie jak na polskim pogotowiu, będziecie długo czekać.

Parkowanie w Monopoli, fot. Katarzyna Münnich

Wierzcie i nie wierzcie w niektóre historie

Nasłuchałam się masę różnych historii, akurat co do przewożenia nart wewnątrz w samochodzie w Austrii. Ani we Włoszech ani w Austrii nie jest to zabronione. W Austrii przepis mówi wyraźnie, że jeśli narty jadą w kabinie samochodu, to po prostu muszą być unieruchomione.

Natomiast niestety naprawdę we Włoszech od 15.11 – 15.04 można mieć albo założone opony zimowe albo łańcuchy w bagażniku. Zatem większość Włochów jeździ na letnich oponach i stąd, moim zdaniem, tyle kolizji i korkowania się ulic, jak tylko spadnie śnieg. Dlatego nie zdziwcie się, że jeśli w środku zimy, na którymś z lotnisk na północy Włoch pożyczą Wam samochód bez opon zimowych. Zanim wypożyczycie trzeba to sprawdzić i najczęściej dopłacić.

Szerokiej drogi i miłego szusowania!

Buon viaggio e buona sciata!

Katarzyna Münnich miłośniczka Włoch, kiedyś związana zawodowo z biurem prasowym w Banku Pekao, prowadzi bloga narciarskiego o włoskich Alpach i Dolomitach www.snowiswhite.pl

Przeczytaj także: Czym płacić we Włoszech? Są miejsca, gdzie bez gotówki będzie ciężko