A jednak złoto

CRB Spot Index Cash – benchmark, który obrazuje zmiany cen na rynku towarowym spadł od lipca tego roku z poziomu 480 pkt. do około 335 pkt., czyli o 30%.

Jednak nie wszystkie towary podążają zgodnie za zniżkującym indeksem CRB. Ropa naftowa potaniała w ciągu czterech miesięcy niemal trzykrotnie, miedź straciła 60%. Te dwa towary należą do najpłynniejszych – były więc przedmiotem największego zainteresowania kapitału spekulacyjnego. Inwestorzy dokonujący inwestycji na rynku ropy czy miedzi często posługiwali się środkami pochodzącymi w części z pożyczki (lewarowanie). Gdy pojawiły się syndromy dekoniunktury, masowe zamykanie lewarowanych pozycji spowodowało ogromne przeceny mocno przewartościowanych surowców.

Z inną sytuacją mieliśmy do czynienia na rynku najważniejszego kruszcu, który jest również ulubionym aktywem spekulantów. Jednak od lipca do listopada kurs dolarowy złota spadł o 25%. Jednak przy wycenie w euro złoto straciło 5%. Interesująco przedstawiają się zmiany cen złota w naszej walucie. Kto zainwestowałby w lipcu złotówki w złoto zarobiłby do dziś około 15%. Jednak taka suma ulokowana w koszyk akcji indeksu WIG20 stopniałaby o 1/3.

Silniejsza pozycja złota w stosunku do innych towarów wynika z faktu, że jest ono w dalszym ciągu uważane za niekwestionowane aktywo uosabiające bogactwo, stabilność i bezpieczeństwo. Ludzie widzą w tym kruszcu ucieczkę od problemów rynków finansowych, gdzie wirtualne papiery wartościowe tracą na wartości z dnia na dzień.

Od kilku już lat istnieje stabilny popyt inwestycyjny na złoto. Stanowi ono również aktywo zabezpieczające dla funduszy złota notowanych na giełdach (Exchange Traded Funds, „ETFs”), których tytuły uczestnictwa muszą mieć pokrycie w zgromadzonym kruszcu.

Największą część popytu kreują jubilerzy i przemysł, aż 80%. Ludzie bogacą się, chcą lokować majątek w metalach szlachetnych. Kto chciałby dziś kupić złote sztabki czy monety bulionowe musi uzbroić się w cierpliwość. Może w banku usłyszeć sekretne – nie ma.

Po stronie podaży nie widać wyraźnych tendencji wzrostowych, gdyż metal ten należy do dóbr rzadkich i jego pozyskanie wiąże się z coraz wyższymi nakładami pracy i kosztami. Kopalnie dostarczają w ciągu roku około 2 tysięcy ton kruszcu, tysiąc ton pochodzi ze skupu złomu, a ze sprzedaży oficjalnych rezerw pół tysiąca ton. I to wszystko, na co może liczyć chłonny rynek, którego popyt kształtuje się na poziomie 3,5 tysiąca ton. Złota zaczyna brakować.

Wobec ograniczonych możliwości pozyskania złota oraz rosnącego popytu, w dłuższej perspektywie czasowej jego cena może tylko rosnąć.

Jan Mazurek