Mimo spadków akcji we wtorkowy wieczór na parkietach amerykańskich w Warszawie dzień zaczął się neutralnie, a potem było już tylko lepiej. WIG20 zakończył handel aż 1,4 proc. na plusie, zbliżając się na krok do bariery 3,7 tys. pkt. Indeks całego rynku WIG zyskał dwukrotnie mniej – tylko 0,7 proc. – ale to też spory zastrzyk optymizmu, jakże bardzo potrzebny w wyjątkowo niepewnych i nerwowych czasach.
Pomogły w tym poprawiające się nastroje na giełdach zachodnioeuropejskich. Nie dały się one zarazić pesymizmem zza Oceanu i przez cały dzień wyraźnie zyskiwały na wartości. Podobnie zresztą, jak kontrakty terminowe na indeksy amerykańskie, co zwiastowało dobrą czwartkową sesję w USA.
Inna sprawa, że optymizm, który przebija z zachowania najważniejszych indeksów giełdowych, jest nieco na wyrost. Bo przecież rzut oka na statystyki giełdowe wystarczy, by zobaczyć, że mimo wszystko większość notowanych na giełdzie akcji straciła na wartości. Rynek pociągnęło w górę przede wszystkim kilkanaście najważniejszych spółek – jak firmy surowcowe: KGHM, PKN Orlen, PGNiG, czy największy bank PKO BP. Cała czwórka jak jeden mąż, zyskała pomiędzy 2 a 3 proc., co przy minimalnych tylko spadkach kilku innych tuzów wystarczyło, by wywindować indeksy w górę. W tym samym czasie gros spółek walczyło ze spadkami, zaś indeksy mWIG40 i sWIG80 zjechały na koniec dnia pod kreskę od 0,3 do 0,5 proc.
Pożegnaliśmy się więc z korektą, czy też nie? Obraz dodatkowo zamydlają dość wysokie obroty, które zdają się przechylać szalę oceny na rzecz optymistów. Duża wartość handlu – ponad 2 mld zł na całym rynku – w połączeniu ze wzrostem indeksu największych spółek, świadczyć bowiem może o wracającym popycie na akcje. Choć na razie kapitału wystarczy tylko na wywindowanie cen tylko części firm, to mogą one pociągnąć w górę cały rynek.
To optymistyczny scenariusz, choć w dalszym ciągu nie należy unieważniać mniej atrakcyjnej wizji, zwiastującej pogłębienie spadków i zjazd głównego indeksu w granice 3,5 tys. pkt. (czyli aż o 5 proc. od obecnego poziomu). Póki co rynek nie wyrwał się bowiem ze szponów płaskiego trendu, który trwa od kilku tygodni. choć jest coraz bliższy zerwania tych więzów. Wiele zależeć będzie od tego, czy wskaźniki makroekonomiczne w USA nie zepsują dobrych nastrojów na giełdach światowych. Konieczne są jeszcze dwa-trzy dni dobrych notowań w Warszawie, byśmy definitywnie mogli powiedzieć korekcie „bye, bye”.