A-Z Finanse: Inwestorzy przed ważnym testem

Przebieg środowych i czwartkowych notowań na pierwszy rzut oka zdaje się wskazywać, że perspektywy są niezłe. Zwłaszcza czwartek, gdy powszechnie spodziewano się spadków, mile zaskoczył inwestorów. Wzrost WIG20 o prawie 1,9 proc. w dzień po prawie trzyprocentowym wystrzale optymizmu może budzić szacunek. Jest tylko jedno „ale”. Małe obroty, które towarzyszą wzrostom cen i niewielka tzw. szerokość rynku, czyli po prostu stosunkowo małe grono spółek pchających indeksy do góry. W ostatnich dwóch dniach, gdy WIG20 zyskał 5 proc., indeks średniaków mWIG nie zmienił wartości ani na jotę.

To istotne mankamenty, które sprawiają, że wciąż niewielu obserwatorów byłoby skłonnych postawić duże pieniądze na powrót hossy. Wartość handlu rzędu 1,2-1,3 mld zł to dwa razy mniej, niż w najlepszych czasach giełdy. I sygnał, że akcje rosną w górę tylko dzięki „łaskawości” pesymistów, którzy w większości powstrzymują się ze sprzedawaniem. Bo popyt jest słaby i pierwsza lepsza fala podaży położyłaby dziś optymistów na łopatki.

Wszystkie te wątpliwości błyskawicznie stracą na ważności, jeśli okaże się, że amerykański bank centralny obniży – jak sądzi większość analityków – stopy procentowe lub gdy zostaną opublikowane dane, z których wynikać będzie, że kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości ma się ku końcowi. chyba właśnie na to liczy większość posiadaczy akcji, powstrzymująca się z wystawianiem zleceń sprzedaży.