To kusząca wizja i środowe wzrosty cen na pewno nas do niej przybliżają. Ale widać, że dynamika marszu w górę wyraźnie spadła, a wraz z nią obroty akcjami. Wartość handlu nie przekroczyła 1,8 mld zł, a to znacznie mniej, niż na poprzedniej rekordowej sesji. Być może wpływ na mniejszą wymianę akcji miało święto w Stanach Zjednoczonych, ale niewykluczone, że część inwestorów jednak się asekuruje, pamiętając, że od wielu tygodni nie mieliśmy poważniejszej korekty.
W odróżnieniu od wtorku, kiedy giełda miała kilku wyraźnych liderów w postaci spółek surowcowych i banków, środa nie obfitowała w fajerwerki, które dotyczyłyby największych spółek. Właściwie tylko Prokom wśród tuzów zaliczanych do indeksu WIG20 dał dobrze zarobić – jego akcje zdrożały o ponad 6 proc. Pozostałe spółki drożały lub taniały w bardzo ograniczonym zakresie, najczęściej o kilka dziesiątych procenta. Na całym rynku przewaga spółek rosnących nad spadającymi była jeszcze mniejsza, niż poprzedniego dnia – wyniosła tylko 20 spółek.
Inwestorzy już czekają na dane makroekonomiczne, które pod koniec tygodnia nadejdą ze Stanów Zjednoczonych. Ich wydźwięk może mieć wiodący wpływ na koniunkturę w najbliższych dniach.