A-Z Finanse: Na rozstaju dróg

WIG20 zaczął co prawda wyraźnie na plusie, ale tylko przez pierwsze trzy godziny inwestorzy chcieli kupować akcje największych spółek po rekordowych cenach. W połowie dnia indeks zjechał do piątkowego poziomu, ale heroiczny bój o utrzymanie się w okolicach zera, zakończył się klęska optymistów w ostatnich minutach notowań. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień pół procenta pod kreską, a także kilka punktów pod barierą 3,8 tys. pkt. Znacznie mniejsze – tylko 0,2 proc. – straty poniósł indeks całego rynku WIG, a na niewielkim plusie – 0,3 proc. – zakończył dzień jedynie indeks giełdowych średniaków

To tylko lekka zadyszka po serii rekordów – myślą zapewne optymiści. Może mają rację, ale nic nie zmieni tego, że indeksy zatrzymały się w bardzo niekorzystnym momencie. Z analizy wykresu WIG20 wynika, że ubiegłotygodniowa wspinaczka, która wydźwignęła ten indeks do rekordowego poziomu, spowodowała jedynie osiągnięcie przezeń górnej linii lekko zwyżkującego trendu, w którym tkwimy od dwóch miesięcy. A prawdziwa rozgrywka, której stawką jest kolejna fala hossy i okrągła granica 4 tys. pkt., zaczęła się dopiero teraz. Zaczęła się niezbyt pomyślnie, bo kupującym nie udało się utrzymać powyżej 3,8 tys. pkt. To oczywiście dopiero pierwsze podejście i nic nie stoi na przeszkodzie, by kolejne były bardziej skuteczne, ale na parkiecie nie widać już tego kapitału, który w ubiegłym tygodniu inwestorzy beztrosko przeznaczali na zakupy. Wśród największych spółek dobra passa nie opuszcza jedynie KGHM (znowu w górę, tym razem o ponad 2 proc., miedziane akcje kosztują juz 125 zł). Indeksy ciągnęły w dół Telekomunikacja Polska i bank PKO BP przy biernej postawie PKN Orlen i Pekao. Obroty nie sięgnęły nawet 1,6 mld zł, co oznacza, że albo oczekiwania kupujących i sprzedających coraz bardziej się „rozjeżdżają”, albo spora część inwestorów postanowiła wycofać się z rynku. Może uważają, że warto poczekać na wyklarowanie sytuacji, a może po prostu szykują pieniądze na liczne oferty publiczne, które czekają rynek w najbliższym czasie. Tak, czy owak, giełdowe silniki pracują na pół gwizdka, a flauta, która w poniedziałek zapanowała na parkietach w USA na pewno nie będzie skutecznym dopalaczem.