A-Z Finanse: To już korekta, czy tylko zachwianie?

Powodem pogorszenia nastrojów były niekorzystne wieści makroekonomiczne z Europy i USA oraz rosnące obawy o wzrost stóp procentowych, co nigdy nie służy rynkom akcji. Warszawska giełda nie należała do wyjątków, odchorowując złe dane makro. W czwartek na wartości traciła większość parkietów w Europie. Tradycyjnie mniej – symboliczne ułamki procenta – największe giełdy w Paryżu, czy Frankfurcie, a więcej rynki wschodzące. Nasz WIG co prawda wlókł się w ogonie (bo np. węgierski BUX zjechał tylko o pół procenta), ale przecież w ostatnich dniach zanotował ponadprzeciętne zyski.

Spadki w Warszawie byłyby zapewne większe, gdyby nie wyjątkowo dobra postawa koncernów paliwowych – PKN Orlen i MOL zyskały na wartości. Zaś najbardziej indeksom ciążyły spółki budowlane i deweloperskie. Ich indeks branżowy WIG-budownictwo spadł aż o 2,4 proc., zaś największy notowany na giełdzie deweloper GTC stracił na wartości ponad 5 proc. Ale najbardziej nerwowo było na rynku małych i średnich spółek. To najbardziej rozgrzany wzrostami segment rynku, więc i reakcja na pogorszenie koniunktury musiała być gwałtowna. Indeksy mWIG40 i sWIG80 solidarnie zjechały o 2,2 proc.

Czy to początek głębszej korekty? Pewnie nie zaszkodziłaby ona przegrzanemu rynkowi, ale optymiści wciąż mogą mieć nadzieję, że mamy do czynienia tylko z krótkotrwałym pogorszeniem nastrojów. Przemawia za tym odbicie na giełdach w USA w czwartkowy wieczór. Dwojakie wnioski można wyciągnąć z bardzo wysokich obrotów na parkiecie – prawie 3 mld zł. Z jednej strony dowodzą one dość masowej wyprzedaży, a z drugiej – całkiem pokaźnemu popytowi ze strony inwestorów wykorzystujących chwilowe spadki do uzupełniania portfeli akcjami.