ABW zbada, czy ktoś sztucznie próbuje osłabić złotego

Z informacji gazety wynika, że „oficerowie ABW spotykają się z ekspertami rynku finansowego. Pytają m.in. o wpływ, motywy i operacje zachodnich grup finansowych nad Wisłą. Przedstawiciele agencji interesują się giełdą, ale przede wszystkim rynkiem złotego. Sprawdzają, czy ktoś celowo obniża wartość naszej waluty, aby zbić na tym kokosy.”

„— Do zadań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego należy m. in. rozpoznawanie, zapobieganie i zwalczanie zagrożeń godzących w podstawy ekonomiczne państwa. Z przykrością informuję, że ze względu na ograniczenia natury prawnej nie udzielamy informacji na temat swoich działań i zainteresowań — mówi Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecznik ABW.”

Sytuację bada również KNF, ale jego zasięg kończy się na rynku kapitałowym. Natomiast z informacji „PB” wynika, że „główna akcja rozgrywa się na nieregulowanym, mało przejrzystym rynku walutowym, gdzie każda negatywna rekomendacja wyraźnie odbija się na sile złotego. Tu w grę wchodzą miliardy złotych. Nie ma osób fizycznych, a strzelają się instytucje finansowe.”

„— Nie trzeba być bankiem Goldman Sachs czy JP Morgan, aby zmienić kurs złotego o kilka procent. Wystarczy transakcja na kilkadziesiąt milionów i rynek zmieni się w sposób bardzo znaczący. To efekt niskich obrotów i potężnej dźwigni finansowej —” komentuje dla gazety Marek Wołos z Domu Maklerskiego TMS Brokers.

Według rozmówców gazety ABW podjęło działania, aby chronić interesy polskiego rządu. Z końcem września bowiem dług skarbu państwa w walutach był bliski 120 mld zł (większość w euro). Stąd też nietrudno policzyć, że w przybliżeniu spadek wartości złotego o 1 grosz powoduje wzrost naszego zadłużenia o 350 mln zł! Natomiast od września waluta europejska podrożała u nas o prawie 40 groszy, co daje teoretyczną stratę w wysokości prawie 14 mld zł. To – według gazety – atak na polską gospodarkę, jakiego nie było.

Ogromne pieniądze tracą także polscy przedsiębiorcy, którzy którzy jeszcze w lipcu zabezpieczali się przed zbyt mocnym kursem złotego. Wykorzystując tę moc, zagraniczni gracze mieli kilka miesięcy temu skupić olbrzymie ilości opcji kupna (call) euro i dolara. Kierując się raportami banków o sile złotego i prognozami makroekonomicznymi, wystawiali je polscy eksporterzy.

Polski złoty tymczasem od wakacji systematycznie traci, zaś przedsiębiorcy muszą sprzedawać waluty po wcześniej ustalonej cenie. Zdaniem niektórych giełdowych firm, które przyznają się ostatnio do liczonych w dziesiątki miliony złotych strat (m. in. Police, Ciech, PPWK i Erbud), teoria ta się sprawdza. Do rozliczenia dużej części opcji dopiero dojdzie, dlatego – zdaniem gazety – może być jeszcze gorzej.

Więcej w dzisiejszym „Pulsie Biznesu”.