Aikido w Biznesie – cz. IV

Dziś ostatni odcinek dywagacji o podejściu aikido w biznesie. Poza samą taktyką walki (w tym także walki rynkowej) bardzo ważne jest specyficzne podejście do własnego rozwoju.

W biznesie chodzi dokładnie o to samo. Rośniemy dzięki rywalom. To oni skłaniają nas do rozwoju, nie pozwalają obrosnąć w piórka. G. Kawasaki – jedna z legend Apple wspomina pierwsze lata Apple tak: „IBM zmusiło nas do stworzenia lepszego produktu. Gdyby IBM nie istniało, wówczas musielibyśmy znaleźć innego przeciwnika. Zmierzyć się z firmą, która miała większy fundusz na spinacze biurowe niż my na cały marketing, było wyzwaniem przerażającym, pobudzającym i ekscytującym (…) Compaq nie nadawał się na dobrego przeciwnika. Podobnie jak Apple dopiero wchodził na rynek, więc pokonanie go nie podniosłoby wiarygodności Apple’a ani też nie dałoby nam satysfakcji. Polowaliśmy na grubego zwierza – chcieliśmy pokonać IBM i zmienić świat” [G. Kawasaki „Jak doprowadzić konkurencję do szaleństwa?”].

Jeśli wybierzemy niewłaściwego oponenta, nie będziemy się rozwijać. Będziemy ćwiczyć swoje rzuty, dźwignie i uderzenia na pół gwizdka. Niczego się nie nauczymy. Jeśli wyzwanie jest byle jakie, stymuluje to byle jaką odpowiedź. Aż wreszcie bylejakość staje się naszą naturą i przyzwyczajeniem.

Rozwój dzięki odpowiedniemu rywalowi może czasem przybrać zaskakujące kształty. Marka Black & Decker wyszła z fazy stagnacji odkąd Joseph Galli właśnie w strukturach Black & Decker udoskonalił część narzędzi, nadał im jasnożółty kolor, podniósł ich ceny i zaczął nową linię sprzedawać pod nową marką DeWalt. Pozornie kanibalizujace posunięcie wyszło obu markom na dobre. Z kolei Procter & Gamble, który słynie z działów badań i rozwoju, chcąc sprostać wymaganiom rynku oczekującego innowacji, pozyskuje prawie połowę swoich pomysłów z zewnątrz, z otwartej społeczności internetowej (chociażby na bazie serwisu InnoCentive). Dzięki temu nie tylko zwiększa szansę na zdobycie nowych pomysłów i pozyskanie współpracowników o unikatowych kwalifikacjach, ale też wysyła nieformalny sygnał swoim macierzystym pracownikom R&D – „musimy się wszyscy bardziej postarać, bo zagrożeniem dla nas jest teraz otwarta społeczność znamienitych naukowców i innowatorów”.

Źródło: Wymiatacze.pl