Ambitne plany i brutalna rzeczywistość

Gdy startował w 2006 r., był pionierem na polskim rynku. Zapowiadał sowitą stopę zwrotu, ale zrealizował wątpliwe ekonomicznie inwestycje i na razie nic nie wskazuje, żeby przyniósł jakikolwiek zysk. Należy za to do ścisłej czołówki co do wysokości opłaty za zarządzanie.

Secus Pierwszy Fundusz Inwestycyjny Zamknięty Spółek Niepublicznych (Secus I FIZ) jest pierwszym w Polsce publicznym funduszem private equity, czyli inwestującym w nienotowane na giełdzie podmioty o dużym potencjale wzrostu, których rozwój może przynieść ponadprzeciętne zyski. Jego ofertę skierowano do podmiotów indywidualnych, czyli przeciętnego Kowalskiego. Dotąd certyfikaty podobnych funduszy kupowały banki, zagraniczne fundusze emerytalne albo inne osoby prawne.

Secus I FIZ został powołany w listopadzie 2006 r. z inicjatywy domu maklerskiego Secus Asset Management S.A. (SAM), który odpowiada za zarządzane aktywami. Od października 2009 r. fundusz jest prowadzony przez Go TFI. Wcześniej odpowiadał za to Copernicus Capital TFI (CC TFI).

Inwestor stworzył projekt na sześć lat i podzielił go na dwa etapy: inwestycji (2006-2009), czyli budowania portfela, oraz dezinwestycji (2010-2012), w którym zarządzający skupia się na osiągnięciu postawionych celów, wypracowaniu rozwiązań przynoszących najwyższą stopę zwrotu.

Chcesz zarabiać, to płać

Przymiarki do stworzenia Secusa jego właściciel prowadził na długo przed ostateczną datą powołania, czyli listopadem 2006 r. Nie posiadał jednak ram formalnoprawnych do prowadzenia własnego funduszu inwestycyjnego, więc w czerwcu 2005 r. SAM podpisał umowę z CC TFI o prowadzeniu funduszu.

Choć fundusz szybko zebrał od klientów 31,8 mln zł, to pierwszego zakupu dokonał dopiero po 11 miesiącach – w październiku 2007 r. Secus nabył 8,9 proc. akcji WiedzaNet (branża e-lerning) za 1,06 mln zł. Nie byłoby w tym nic zastanawiającego, gdyby nie stała, 4-proc. opłata za zarządzanie aktywami, która należy do najwyższych na rynku (dla porównania KBC inkasuje od wybranych produktów 0,75 proc., Opera – 1,75 proc.; Allianz i Total – po 1,8; BPH i Investors – po 2-3, ale są też wyższe, np. Legg Mason – 5 proc.). Tylko w samym 2008 r. maklerzy zarobili dzięki niej 1,57 mln zł, a rok wcześniej – 1 mln.

– Ustawa stanowi, że fundusz ma 36 miesięcy na zakup zasobów majątkowych, rozpoczęcie inwestycji, do jakich został powołany. Proces nabywania aktywów niepublicznych jest rozciągnięty w czasie i bardzo złożony. Samo due dilligence trwa minimum trzy miesiące – mówi pragnący zachować anonimowość przedstawiciel Copernicus Captial TFI. – W momencie prac nad powołaniem funduszu 4-proc. opłata była standardem.

(Nie)zapełnianie portfela

Fundusz miał zebrać 300 mln zł i w pierwszym roku istnienia wydać 100 mln, tymczasem uzyskano 10 razy mniej niż planowano. Po złożeniu wniosku o zatwierdzenie prospektu emisyjnego certyfikatów serii C we wrześniu 2007 r. (zamierzano pozyskać 2-100 mln zł), zarządzający zrezygnował z subskrypcji. Dlaczego? Nie wiadomo, ponieważ strony odmówiły komentarza w tej sprawie, zasłaniając się zapisem w ustawie o funduszach inwestycyjnych i tajemnicą handlową.

Wydaje się, że później nie było klimatu do emitowania kolejnych papierów, gdyż 2 października 2008 r. KNF nałożyła na SAM-a karę 400 tys. zł (obniżoną po odwołaniu do 300 tys.) za „istotne naruszenie przepisów prawa, zasad uczciwego obrotu oraz interesów zleceniodawców”. W praktyce chodziło o: niedostateczne informowanie o sytuacji finansowej podmiotu, niewłaściwy nadzór wewnętrzny i zawieranie umów o zarządzanie portfelem z naruszeniem przepisów. Kara dotyczyła działalności domu maklerskiego, a nie funduszu czy prowadzącego go Copernicusa, lecz po stwierdzonych nieprawidłowościach nadzór stał się nieufny wobec SAM-a.

Pozyskane pieniądze ulokowano w: WiedzęNet, Agito (e-commerce, 5 proc. kapitału zakładowego), PZU (0,01 proc.), Sento (budownictwo mieszkaniowe, 32 proc.) i APN Promise (IT, 40 proc.). Inwestycja w WiedzęNet zakończyła się 70-proc. stratą. Sento, którego kłopoty w głównej mierze spowodowało przeszacowanie aktywów, grozi utrata płynności finansowej. Deweloper ma też 47 mln długów. Z podobnymi problemami boryka się Agito.

– Trwa restrukturyzacja podmiotów wchodzących w skład portfela. Jej ukończenie na pewno spowoduje wzrost wyceny – zapewnia Kielan. Tyle że Sento już drugi rok próbuje wygrzebać się z kłopotów. Aktualnie chce sprzedać część swojego majątku. Natomiast Agito poszukuje inwestora branżowego, dlatego przesunęło wejście na NewConnect.

Jakość czy jakoś?

Zasady prowadzenia inwestycji przez fundusze aktywów niepublicznych wskazują, że angażowanie się w podmiot na poziomie kilku procent jego kapitału zakładowego nie jest raczej opłacalne i w ogóle sensowne. Przy takim układzie właścicielskim nie ma się praktycznie żadnego wpływu na poczynania spółki i nie sposób realizować planu jej rozwoju zmierzającego do uzyskania zwrotu z inwestycji. Czy więc transakcje związane z WiedząNet, PZU i Agito były przemyślane? Tego się nie dowiedzieliśmy, ponieważ SAM odmówił komentarza i zagroził sądem, uznając, że działamy na szkodę jego dobrego imienia.

Zdaniem Moniki Ścianek, przedstawicielki spółki, „decyzje inwestycyjne zawsze były oparte na wnikliwej analizie”. Na stronie funduszu można przeczytać, że jednym z jego zadań jest „rzetelna analiza kondycji finansowej oraz działalności spółek portfelowych”, co ma sprawić, że podejmowane decyzje inwestorskie będą trafne.

Strategia Secusa zakłada, że fundusz skupia się na małych i średnich firmach w fazie wzrostu celem wprowadzenia ich na giełdę w perspektywie do sześciu lat. W takim razie zakup akcji PZU kłóci się z tymi założeniami.

Wątpliwości budzi też trafność decyzji inwestycyjnych. Trzy spośród pięciu spółek portfelowych notują lub notowały (WiedzyNet pozbyto się w styczniu 2009 r.) fatalne wyniki finansowe. Co ciekawe, dwie z nich kupiono od podmiotów z tej samej grupy kapitałowej (WiedzęNet od Secus Investment sp. z o.o., spółki-córki Secus Holding) lub powiązanych w inny sposób (akcje Agito nabyto od Armada Investment LCC, która jest klientem… Secusa I FIZ). Należy dodać, że w PZU poza funduszem obecna jest także spółka Secus Investment.

Bulwersować może również fakt, że przy transakcji akcjami WiedzaNet stronom nie przeszkadzał potencjalny konflikt interesów w postaci powiązań osobowych między SAM-em i Secus Investment (przedstawiciele pierwszego zasiadali w organach statutowych drugiego).

Szorstka przyjaźń między SAM-em i Copernicusem

Od początku współpraca SAM-a z Copernicusem nie układała się. Osoba z kręgu CC TFI mówi o niewypełnianiu procedur przez SAM-a, niedbałym przygotowywaniu dokumentów, braku raportów, złej polityce inwestycyjnej, podejmowaniu kontrowersyjnych decyzji, nieinformowaniu partnera i rynku o poczynaniach i wydarzeniach dotyczących funduszu oraz niesolidnym, niedbałym sposobie działania. – Jak się nie ma wiedzy i talentu do tego biznesu, to się robi głupie inwestycje – podsumowuje nasze źródło.

– Secus I FIZ był i jest zarządzany zgodnie ze wszelkimi standardami, czego potwierdzeniem jest brak zastrzeżeń w tym zakresie ze strony Komisji Nadzoru Finansowego – zapewniła nas Monika Ścianek z SAM-a, po czym odmówiła odpowiedzi na dalsze pytania.

– Gdyby nie my, SAM dostałby karę również za fundusz, a nie tylko dom maklerski – ripostuje nasz informator.

Wreszcie w maju 2009 r. Copernicus zdecydował się oddać prowadzenie Secusa do Go TFI. Podpisano warunkową umowę, która weszła w życie po zawarciu porozumienia z SAM-em cztery miesiące później. – Wspieraliśmy ich, wykonywaliśmy pracę, której nie było w umowie, więc nie otrzymywaliśmy za nią wynagrodzenia. Poza tym po kontroli w SAM-ie nadzór zaczął się baczniej przyglądać również nam. Zachodziły podejrzenia o powiązaniu kapitałowym. KNF sądziła, że wiedzieliśmy o złych uczynkach Secusa, za które został on ukarany – opisuje nasze źródło.

Oficjalnie jako powody rozstania podawano kontrowersje wokół wyceny aktywów funduszu na koniec 2008 r. (wedle wyceny wartość dewelopera Sento wzrosła o 60 proc. mimo kryzysu na rynku nieruchomości) oraz konfliktu interesów. – Nie podobało nam się łączenie inwestycji funduszu z inwestycjami członków władz Secusa lub osobami powiązanymi – tłumaczył wtedy „Pulsowi Biznesu” Radosław Solan, prezes CC TFI. Grzegorz Pędras, szef SAM-a, odpierał te zarzuty, mówiąc, że Copernicus miał prawa weta, z którego korzystał, więc do nieprawidłowości nie mogło dojść.

Wedle pracownika Grupy Copernicus nie była ona już zainteresowana prowadzeniem cudzych funduszy (prowadzi własnych 38, w tym większość zamkniętych). – Po zmianie organizacyjnej w naszej grupie (CC TFI zostało przejęte przez Copernicus Securities S.A. – przyp. red.) w 2008 roku, nie mieściło się to w naszej strategii – uzasadnia osoba z TFI.

Druga strona twierdziła, że Go TFI zaproponował niższe wynagrodzenie za te same usługi, które dotąd świadczył Copernicus. Ile dokładnie? – To tajemnica zawodowa – ucina Kielan i dodaje: – W przypadku outsourcingu zawsze są jakieś problemy i od umiejętności obu stron zależy, jak je będą rozwiązywać.

Zgrzyt na koniec

Gdy umowa o przekazaniu Secusa I FIZ do Go TFI czekała na akceptację UOKiK-u, w lipcu 2009 r. wybuchł już jawny spór między kontrahentami. Poszło o transakcję na akcjach Agito. Secus Investment zbył je po bardzo atrakcyjnej cenie. Umowa przewidywała, że do sprzedaży ma prawo przyłączyć się Secus I FIZ, ale tego nie zrobił. Copernicus twierdził, że Secus Investment go o tym nie poinformował. Grzegorz Pędras mówił z kolei, że fundusz nie skorzystał z przysługujących mu uprawnień, ponieważ uznał cenę za niekorzystną, ale został powiadomiony o transakcji (tak ponoć miało wynikać z dokumentów).

CC TFI opublikowało raport, w którym zakomunikowało wypowiedzenie umowy o prowadzenie Secusa I FIZ i uznało transakcję za bezskuteczną wobec Agito, ponieważ odbyła się ona z naruszeniem umowy. Towarzystwo zażądało też od SAM-a wyjaśnienia sprawy, a od inwestora – by kupił akcje Agito po tej samej cenie, co od Secus Investment (wówczas walory Agito kosztowały już 30 proc. mniej). W przeciwnym razie ten ostatni miał zapłacić karę umowną 1 mln zł. W odpowiedzi SAM uznał zarzuty za nieprawdziwe, zarzucił Copernicusowi nierzetelność, brak profesjonalizmu i zagroził mu sądem. Zdaniem SAM-a tym raportem towarzystwo chciało wymusić zmianę warunków współpracy. Ostatecznie sprawę udało się wyjaśnić i strony rozstały się pokojowo.

Zakończenie

Co z zapowiadaną 30-proc. stopą zwrotu? – Mało prawdopodobna. W optymistycznej wersji możliwe jest uzyskanie zysku na poziomie 10-15 proc. – wyjaśnia Beata Kielan, prezes Go TFI, który obecnie prowadzi Secusa. Towarzystwo ma w tym roku zdecydować o sposobie wyjścia z inwestycji.

Czy jednak w obliczu kiepskich wyników (wartość księgowa certyfikatu zmniejsza się systematycznie od końca 2008 r., wedle ostatniej wyceny wynosi ona 470 zł, w szczytowym momencie – 1330, a cenę emisyjną ustalono na 1000 zł) nie można było obniżyć opłaty za zarządzanie? – Oczywiście, ale proszę pamiętać, iż opłata spadła w związku z niższą wyceną aktywów. Tak więc, jeśli na koniec wszystkie spółki zostaną sprzedane z zyskiem, zarządzający, w pewnym okresie, będzie mieć niższe wynagrodzenie – ripostuje Beata Kielan.

Źródło: Skarbiec.biz