Ameryka się nie spisała

Warto zauważyć, że mimo silnego wyłamania na rynku niemieckim i spadku DAX o 4 procent nasz parkiet zupełnie nie reagował. Na silną przecenę na Zachodzie miała wpływ informacja od największej na świecie firmy sektora chemicznego (BASF), która zapowiedziała zamknięcie 80 fabryk. Recesja już zaczyna zbierać żniwo wśród pracowników i firm, a to przecież dopiero początek, bo zamykane fabryki mają wielu kontrahentów, a oni też zatrudniają ludzi, których trzeba będzie zwolnić.

Wzrost na warszawskim rynku przypisać można prostej reakcji na układ techniczny jaki pojawił się na wykresie WIG20. W trakcie dnia udało się wyrysować formację podwójnego dna, co jest traktowane jako sygnał kupna. Na naszym parkiecie był on tak skuteczny, że doprowadził aż do 2 procentowego wzrostu indeksu. Dziś będzie to zupełnie bez znaczenia z uwagi na wczorajszy spadek indeksów w USA o sześć procent. Sama wielkość spadku nie jest tak ważna jak fakt, że najważniejsze indeksy przełamały tam ważne wsparcia i są już na poziomach z 2003 roku. Najwięcej traciły spółki z sektora finansowego, z których największe potraciły ponad 10 procent. Absolutnym dramatem były notowania Citigroup, które doświadczyły 23 procentowej przeceny i był to największy spadek w historii tego banku. Aby pomóc rynkom analitycy JPMorgan Chase (bank inwestycyjny) już przewidują kolejne obniżki stóp procentowych w USA z 1 procent do zera w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Trudno jednak oczekiwać, aby taki krok Rezerwy Federalnej miał jakiekolwiek znaczenie.

Po silnej przecenie w USA i Azji (tam również spadki o 6 procent) spadki na GPW są przesądzone. Nadzieje budzi jeszcze perspektywa obrony minimum z 24 października, ale niestety nie będzie to zależeć od krajowych inwestorów lecz od nastrojów w Europie i ewentualnych prób odbicia w Stanach. Bez tej pomocy trudno będzie samotnie płynąć pod prąd.

Paweł Cymcyk
Analityk