Amerykanie nadal niechętnie wydają pieniądze

We wtorek po sesji w USA pisałem, że rynek za szybko rośnie i pod byle pretekstem powinien się skorygować. Wydawało się, że lepszy od prognoz raport kwartalny, który po wtorkowej sesji opublikował Intel, będzie czynnikiem hamującym zapędy niedźwiedzi. Rzeczywiście był, ale na rynek napłynęły słabe informacje ze sfery makro.

Sprzedaż detaliczna w stosunku do maja spadła o 0,5 proc. (oczekiwano spadku o 0,2 proc.), a sprzedaż bez samochodów spadła o 0,1 proc. (oczekiwano, że się nie zmieni). Jak widać dane nie odbiegały znacznie od oczekiwań, ale to nie zmienia postaci rzeczy, że były bardzo słabe. Pamiętać przecież trzeba, że w maju sprzedaż też spadła i to o więcej niż jeden procent.

Na dwie godziny przed końcem sesji opublikowany został protokół z ostatniego posiedzenia FOMC. Okazało się, że było tam jednak (oczekiwałem, że będzie nudny) trochę nowych elementów. Fed obniżył prognozę wzrostu PKB w tym roku z 3,2 – 3,7 na 3,0 – 3,5 proc. Dyskutowano podczas posiedzenia to, czy nie trzeba dostarczyć gospodarce nowych bodźców. To duża zmiana, bo na początku roku zastanawiano się jak i kiedy je wycofywać. Nie podjęto żadnych decyzji, ale oczywiste jest, że jeśli będzie trzeba to Fed znowu będzie pomagał. Gracze mogli tą publikację wykorzystać na dwa różne sposoby. Obniżenie prognoz pomagało niedźwiedziom, ale zapowiedź pomocy (w razie potrzeby) pomagała bykom.

Rynek akcji reagował na złe informacje ze sfery makro bardzo wstrzemięźliwie. NASDAQ rósł, bo pomagał mu Intel i oczekiwanie na inne znakomite wyniki kwartalne. S&P 500 kręcił się wokół poziomu wtorkowego zamknięcia z tendencją do małego spadku. Słabo zachowywał się sektor finansowy. Spadki cen akcji i cen surowców w maju i czerwcu z pewnością bardzo zaszkodziły zyskom tego sektora. Po publikacji protokołu z posiedzenia FOMC sytuacja nieco się pogorszyła, ale niedźwiedzie nie miały ani sił ani ochoty na zepchnięcie indeksów. Przecież tyle jeszcze „lepszych od oczekiwań” raportów spółek nas czeka – jest pod co grać. Sesja zakończyła się neutralnie – małym wzrostem NASDAQ i praktycznie bez zmian na S&P 500. To była wygrana byków.

GPW rozpoczęła środową sesję tak jak powinna była rozpocząć – wzrostem indeksów. WIG20 rósł nieco ponad jeden procent, co nie było wielkim osiągnięciem, jeśli pamięta się o schłodzeniu na fixingach w poniedziałek i wtorek. Tym razem nasz rynek też nie miał zbytniej ochoty na wzrosty. Pozytywem było to, że zabarwienie indeksów w Niemczech i Francji na czerwono sytuacji u nas nie zmieniło. W dobrej formie utrzymywały rynek dużych spółek przede wszystkim banki. Mniejsze spółki (MWIG40) zachowywały się jeszcze lepiej. Po pobudce w USA, a przed publikacją danych o sprzedaży w Stanach kontrakty spróbowały wypchnąć rynek w dół z tej stabilizacji. Nie udało się. Dopiero publikacja słabych danych o sprzedaży w USA i pogorszenie nastrojów w Europie zaczęło obniżać WIG20, ale też niewiele z tego wyszło. WIG20 zakończył dzień wzrostem o 0,34 proc. sygnalizując, że wcale nie jest skory do spadków.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi