AZ Finanse: Giełda broni się przed spadkami

Nie wiadomo tylko, czy powinniśmy się z tej stabilizacji cieszyć. Bo mimo dobrej postawy większych spółek jednak w statystykach giełdowych przeważały spadki. Poza tym po kilku fatalnych dniach na giełdzie musiało nadejść jakieś odreagowanie. I jeśli marne czwartkowe drgnięcie jest wszystkim na co stać wyposzczonych po mocnych spadkach optymistów, należałoby mieć złe przeczucia. Ale z drugiej strony zamiast narzekać można się cieszyć, że rynek wreszcie próbuje zakotwiczyć. W przypadku WIG20 kotwicę rzucono w okolicach 3450 pkt., czyli dołka z końca listopada (czyli 3 proc. od dużo istotniejszej bariery 3330 pkt. – dołka sierpniowego). W przypadku indeksu średnich spółek mWIG – w okolicach 4000 pkt., czyli w połowie drogi do listopadowego dołka.

Teraz czeka nas kilka dni kompletnie nieprzewidywalnych. W piątek wygasają kontrakty terminowe, więc akcje zostaną rzucone na żer spekulantom-arbitrażystom, którzy będą chcieli zarobić na różnicy między cenami akcji, a kontraktów. W przyszłym tygodniu będą tylko dwie sesje i trudno uwierzyć, by w międzyświątecznej atmosferze miało się zdarzyć coś wyjątkowo ważnego dla prognoz na przyszłość. Prawdziwy test nastrojów giełdowych dopiero na początku stycznia.

Najciekawszym wydarzeniem na warszawskiej giełdzie w czwartek był debiut włoskiej grupy UniCredit. Oj, działy się cuda. Pierwsze transakcje zawierano po cenach o 50 proc. wyższych od kursów tej samej spółki w Mediolanie i Frankfurcie. To oczywiście zasługa minimalnych obrotów. W ciągu całego dnia właściciela zmieniły akcje za 12 mln zł. Niewiele, jak na bank o kapitalizacji 70 mld euro.