Jest to o tyle smutne, że wydarzenia na świecie, a zwłaszcza zachowanie innych giełd, wcale nie uzasadniały spadków cen i to aż tak znaczących. W Europie Zachodniej i w USA tygodniowy bilans jest bliski zera, a w Azji indeksy poszły nawet w górę średnio o 3-5 proc. U nas jednak górę wzięło zniecierpliwienie części graczy, którzy czekali na dogodny moment do sprzedaży akcji i skoro się go nie doczekali, stracili nadzieję i złożyli zlecenia. W warunkach niskich obrotów musiało się to skończyć niedobrze.
Najbliższy tydzień będzie dla giełdowych graczy wyjątkowo krótki – potrwa tylko trzy dni. W środę święto pracy, w piątek dzień ustanowienia Konstytucji 3 maja, zaś w czwartek włodarze warszawskiego parkietu postanowili sesję odwołać, by nie zaburzać inwestorom długiego weekendu. Może to i słuszne, bo aż strach pomyśleć jak wyglądałyby w czwartek obroty, skoro na przeciętnej sesji w ubiegłym tygodniu z trudem przekraczały miliard złotych. Mielibyśmy z pewnością czwartek pełen cudów.
Prawdopodobnie więc w tym tygodniu niewiele nowego się wydarzy. Raczej pozostaniemy w płaskim trendzie, bo inwestorzy niechętnie będą wchodzili na rynek przed kilkoma wolnymi dniami. Z drugiej strony skończyła się sprzedaż akcji Polsatu Cyfrowego na rynku pierwotnym, więc nie wykorzystany kapitał może zacząć wracać na parkiet. Są jeszcze wyniki finansowe firm w Polsce i za granicą. Lepsze lub gorsze od oczekiwań zyski i straty największych koncernów mogą zachwiać równowagę na parkietach, choć tylko w krótkim terminie. Na dłuższą metę losy koniunktury rozstrzygną się dopiero w pierwszym po długim weekendzie majowym tygodniu.