AZ Finanse: Jak długo potrwa kac po słabym tygodniu?

Dzień w dzień powtarzał się ten sam scenariusz: niezły początek dnia, czasem nawet na półtoraprocentowym plusie, a potem kompletny brak kupujących i przyspieszające z każdą godziną spadki. Czy można się dziwić, że w ciągu tygodnia WIG20 stracił prawie 4 proc., indeks średniaków mWIG – 3 proc., zaś indeks małych spółek sWIG – 2 proc.? O słabości nastrojów świadczy choćby to, że tylko raz w ciągu całego tygodnia indeksom – a i tak nie wszystkim – udało się zakończyć dzień na plusie.

Dużo gorsze nastroje na naszym parkiecie, niż w Europie Zachodniej, czy w USA, może dziwić, bo to przecież nasza gospodarka uchodzi za tygrysa regionu. Owszem, zbliżają się wybory parlamentarne, ale krajowi inwestorzy są przecież odporni na polityczne zawirowania. A tych zagranicznych na warszawskim parkiecie jest ostatnio tyle, co kot napłakał. Trudno znaleźć racjonalne powody, dla których nasi inwestorzy są zaimpregnowani na umiarkowanie dobre wieści nadchodzące z innych parkietów. Być może tym powodem jest opóźniona reakcja uczestników funduszy inwestycyjnych. W sierpniu wycofali oni z funduszy z udziałem akcji tylko miliard złotych, a w dodatku wyprzedawane przez nich akcje przejęły z pocałowaniem ręki fundusze emerytalne. Niewykluczone, że odpływ z funduszy akcji trwał też we wrześniu, już bez akompaniamentu popytu ze strony funduszy emerytalnych.

Na pocieszenie można powiedzieć, że wciąż nie została definitywnie przełamana strefa 3650-3600 pkt. na wykresie WIG20. Indeks po piątkowych spadkach już ją naruszył, kończąc tydzień na poziomie 3633 pkt., ale jest jeszcze nadzieja, że ważna bariera zostanie obroniona. Warto też pamiętać, że w przyrodzie nic nie ginie – jeśli dziś warszawska giełda z jakichś przyczyn jest słabsza od innych rynków, t prawdopodobnie proporcje w średnim terminie się wyrównają. Przynajmniej tak bywało do tej pory. Kapitał prędzej czy później zauważy, że w Polsce ceny pozostały w tyle. Oczywiście tylko wtedy, jeśli na innych rynkach utrzyma się dość dobra koniunktura.