AZ Finanse: Koniec spadków jest już blisko

W ostatnich dniach definitywnie padły szańce, które w opinii analityków miały zatrzymać przecenę – dołki z sierpnia i z marca ubiegłego roku. Dziś WIG jest już o krok od kolejnego dołka – tego z 10 stycznia 2007 r. Po jego przełamaniu trzeba będzie trzeba szukać kolejnych psychologicznych barier. Najpoważniejsze z nich znajdują się jeszcze 10 proc. poniżej obecnych poziomów – w okolicy 45 tys. pkt. To lokalne szczyty hossy z maja i lipca 2006 r.

Główne źródło fatalnego początku roku to – oprócz niepewności dotyczącej sytuacji gospodarki amerykańskiej – run klientów funduszy inwestycyjnych, którzy po podliczeniu mizernych zysków z 2007 r. ruszyli do biur maklerskich, by wycofywać pieniądze i wkładać je na lokaty lub w obligacje. Nie ma jeszcze danych, które pozwoliłyby oszacować ile pieniędzy wypłynęło z funduszy w ostatnich dniach, ale katastrofalne spadki średnich spółek, w przypadku których nie ma popytu ze strony inwestorów zagranicznych, sugerują, że były to setki milionów złotych jeśli nie miliardy. Dość powiedzieć, że indeks średniaków mWIG od początku roku stracił ponad 15 proc. i w tym roku nie było ani jednej sesji, na której ten indeks zyskałby na wartości.

Fatalne piątkowe wieści z giełd amerykańskich, na których indeks Dow Jones stracił 1,9 proc., a Nasdaq nawet 2 proc., każą snuć dalsze obawy o los warszawskiej giełdy. Trudno jednak uwierzyć, żeby WIG, który od początku roku spada z przeciętną „prędkością” ok. 1 proc. dziennie, w dalszym ciągu mógł osuwać się w tak szalonym tempie. Po pierwsze dlatego, że rynek jest najzwyczajniej w świecie bardzo „wyposzczony” i wkrótce znajdą się inwestorzy-spekulanci, którzy zaczną „zbierać” taniejące akcje licząc na krótkoterminowe, krociowe zyski. Po drugie dlatego, że zakres obecnych spadków jest już zbliżony do skali poprzednich fal obecnej bessy.

Policzmy: podczas załamania z sierpnia ubiegłego roku WIG20 osunął się o 12 tys. pkt. (z 67 do 55 tys. pkt.). Podczas fali spadków z listopada i grudnia indeks stracił 10 tys. pkt. (z 64 do 54 tys. pkt.). Obecna fala bessy zaczęła się w okolicach 58 tys. pkt., na koncie mamy więc już 8 tys. pkt. przeceny. Biorąc to wszystko na logikę WIG powinien jeszcze stracić nie więcej, niż 2-3 tys. pkt., czyli jeszcze 5-6 proc. Potem powinno nastąpić odbicie. Jak mocne? Po poprzedniej, jesiennej fali spadkowej indeks WIG odbił o 4 tys.pkt. (54 do 58 tys. pkt.). Nawet jeśli tym razem będzie to trochę mniej, z pewnością można liczyć na solidną wzrostową korektę. Wynika z tego, że choć posiadaczy akcji i jednostek funduszy inwestycyjnych boli serce, gdy patrzą na swój topniejący majątek, powinni raczej poskromić emocje i powstrzymać się od sprzedawania.