AZ Finanse: Mizerne obroty

Przebieg sesji był dość emocjonujący. Najpierw indeksy próbowały bez większych sukcesów odrabiać straty z piątku, potem przez kilka godzin wiało bessą, a indeksy spadły od przedpołudniowych szczytów o 1,5 proc. Potem znów nastąpił etap odrabiania strat, ale ostatnie słowo znów należało do pesymistów. W tej gonitwie, która przypominała jako żywo wyścigi kotka i myszki, brało udział mało inwestorów. Na koniec dnia obroty podsumowano zaledwie na niecałe 900 mln zł.

Skala spadków cen akcji w Warszawie, jakie zanotowano na koniec dnia, odpowiadała z grubsza temu, co działo się na parkietach w Europie Zachodniej. Najważniejsze giełdy straciły też ok. 0,7 proc. Inwestorów martwił gorszy, niż oczekiwano raport o stanie finansów ogłoszony przez jeden z największych amerykańskich banków Wachovia. Gdyby z odsieczą nie przyszły lepsze od oczekiwań dane na temat sprzedaży detalicznej pewnie na parkietach całego świata jeszcze bardziej przeważałby kolor czerwony. A tak skończyło się umiarkowanymi spadkami. Niestety, nie bardzo widać na horyzoncie siłę, która mogłaby zatrzymać powolne osuwanie się giełd w stronę styczniowych dołków.