AZ Finanse: Na parkiecie zaczyna być nerwowo

Z jednej strony trzeba się cieszyć, bo zdobycze poprzedniej sesji zostały we wtorek w znakomitej części obronione. Zarówno indeks całego rynku WIG, jak i barometr największych spółek WIG20 straciły co prawda na wartości, ale tylko symbolicznie – po 0,1 proc. Można byłoby więc powiedzieć, że popyt pokazał kto rządzi na parkiecie.

Ale mimo wszystko pozostają wątpliwości. Pierwsza to znów niskie obroty, które nie dotarły nawet do poziomu 1,5 mld zł. Popyt może więc i rządzi na parkiecie, ale głównie dzięki łaskawości posiadaczy akcji, którzy nie wystawiają swoich akcji na sprzedaż. Drugi problem to dość nerwowy przebieg wtorkowych notowań. Owszem, cieszy happy end na zakończenie sesji, ale w ciągu dnia widać było, że optymistom jednak drżą ręce. Po pierwszej godzinie notowań WIG20 nurkował już o prawie 2 proc. Potem pracowicie odrabiał straty i w pewnym momencie był już 2,5 proc. wyżej od porannego dołka, ale na koniec sesji jednak nie zdołał utrzymać się na plusie. A niektóre spółki poruszały się w górę i w dół niczym na kolejce śmierci. Jak choćby Agora, której akcje na początku sesji kosztowały 49,3 zł, a na koniec dnia były już o 2 zł tańsze.

Po trzecie wreszcie może dziwić to, że kupujący wciąż bardzo ostrożnie składają swoje zlecenia, choć z analizy wykresów wynika, że powinni być znacznie odważniejsi. Zarówno WIG, jak i WIG20 pokonały dość wyraźnie swoje lokalne szczyty z początku lutego i to powinien być sygnał do zakupów. A jednak inwestorzy mają asekuracyjne nastawienie. Ale może nie ma się czym martwić? W końcu stabilny wzrost cen, podszyty niepewnością, to dużo bezpieczniejsza sytuacja, niż hurraoptymistyczne wystrzały optymizmu.