AZ Finanse: Rynek bez sił

W środę ów obrazek nie uległ zmianie ani na jotę. Na popołudniowym zamknięciu WIG20 był 0,16 proc. na minusie, zaś indeks całej giełdy WIG stracił nieco ponad ćwierć procenta. I znów żałośnie niskie obroty – nie dotarły nawet do bariery 1,2 mld zł.

Giełda zupełnie nie zareagowała na decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która podniosła stopy procentowe o 0,25 pkt. proc. Ale może to i lepiej, bo wyższe stopy procentowe nie są dobrą wiadomością dla inwestorów lokujących na giełdzie – mogą odciągać kapitał od akcji na rzecz bezpiecznych lokat i obligacji.

Początek sesji nie był zły: indeksy dzielnie broniły poziomów z wtorku. Dopiero po godzinie 14., gdy zbliżał się termin publikacji najnowszych danych o stanie amerykańskiej gospodarki, WIG20 i w ślad za nim inne indeksy, systematycznie zaczęły się obniżać. Styczniowy wskaźnik zamówień na tzw. dobra trwałego użytku w USA rzeczywiście okazał się być gorszy od prognoz.

Sesja w Nowym Jorku zaczęła się więc od spadków, a kolejne dane z USA, dotyczące sprzedaży nowych domów, również okazały się gorsze od oczekiwań. Jednak z czasem – to zdumiewające ile optymizmu mają w sobie inwestorzy amerykańscy – nastroje w USA zaczęły się poprawiać.

Sygnałem do ataku były wzrosty na Wall Street, będące skutkiem decyzji amerykańskiego nadzoru finansowego w sprawie firm pożyczkowych Fannie Mae i Freddie Mac. Nadzór zapowiedział zniesienie limitów wysokości portfeli kredytowych tych instytucji, które w 2006 r. ogłosiły gigantyczne straty z tytułu złych kredytów. Z kolei szef banku centralnego Ben Bernanke po raz kolejny zadeklarował gotowość dalszego obniżania stóp procentowych gdyby stan gospodarki tego wymagał.

Naszemu parkietowi to już nie pomogło, ale zaskakujące wzrosty notowań na Wall Street wsparły zachodnioeuropejskie indeksy w niwelowaniu wcześniejszych strat.