Analitycy podkreślają, że stało się to przy niewielkich obrotach wynoszących na całym rynku akcji zaledwie 1 mld zł. Po nie najlepszych końcówkach poniedziałkowych sesji w USA oraz Azji nie mogło być inaczej – stosunkowo niewielka liczba zleceń sprzedaży przy niskiej płynności rynku w Warszawie przyniosła sporą przecenę akcji i indeksów. Proporcje spółek spadających do rosnących były jeszcze bardziej niekorzystne, niż w poniedziałek – na wartości straciło ponad 80 proc. wszystkich notowanych spółek.
Zresztą nasi gracze nie byli odosobnieni w swoim pesymizmie. We wtorek na większości giełd Starego Kontynentu trwała w najlepsze kontynuacja poniedziałkowych spadków. Inwestorzy znowu obawiają się wpływu kryzysu finansowego na wyniki finansowe spółek giełdowych. I tego, że największe banki świata będą miały kłopoty z utrzymaniem płynności finansowej. ‚Spadki w Europie przyspieszyły po otwarciu giełd w Nowym Jorku, gdzie główne giełdowe indeksy od razu spadły o pół procent, a potem jeszcze się obniżyły do ponad 1 proc.