AZ Finanse: Udana obrona wtorkowych zdobyczy

W ostatnich tygodniach takie kontrataki sprzedających następowały po każdym większym wzroście i przynajmniej częściowo zbijały ceny akcji. Ale w środę było inaczej – popyt po raz pierwszy bez problemu obronił zdobycze z poprzedniego dnia. Na koniec dnia indeks największych spółek WIG20 był 0,6 proc.na plusie, a indeks całej giełdy WIG – nawet 0,8 proc.

Oczywiście byłoby pewną przesadą powiedzieć, że środowa sesja była dla kupujących spacerkiem. Co to to nie. Dzień zaczął się na minusach, choć trzeba pochwalić obóz optymistów, że przynajmniej nie dopuścił do spadku WIG20 poniżej bariery 3000 pkt. Przez długie godziny trwało przeciąganie liny, które objawiało się falowaniem indeksu w okolicach wtorkowego zamknięcia. Dopiero ostatnie półtorej godziny handlu przyniosło rozstrzygnięcie – szala przechyliła się na korzyść kupujących. Pomogły w tym kolejne dane z gospodarki amerykańskiej, które okazały się nieco lepsze, niż oczekiwano i natchnęły inwestorów wiarą w to, że sesja w USA będzie przebiegała pod hasłem wzrostów cen. I rzeczywiście, indeksy Dow Jones, S&P oraz Nasdaq poszły w górę o 1-2 proc.

WIG20 na zamknięciu handlu znalazł się ciut powyżej 3080 pkt., przebijając o kilkanaście punkcików lokalny szczyt z 4 lutego. Te kilkanaście punktów to jeszcze zbyt mało, by mówić o definitywnym pokonaniu tego szczytu, ale rynek jest na dobrej drodze, by rozpocząć kolejną falę odrabiania strat po zimowej bessie. Jedyny kłopot to dość niskie obroty. W środę nie przekroczyły 1,8 mld zł, co świadczy o tym, że na razie w zakupy angażuje się tylko część inwestorów. Ale tak to jest na parkiecie – gdy ostatni niedowiarkowie biorą się do zakupów, rynek jest już często blisko szczytów. Może więc nie warto utyskiwać, że rośniemy na razie przy dość małej skali popytu?