Bank BGŻ – brzydkie kaczątko polskiej bankowości

Najnowsza historia Banku BGŻ to przykład bez precedensu. Pokazuje jak szybko naprawić można słabo rozpoznawalną i nudną markę.

Korzenie Banku BGŻ sięgają 1919 r. gdy działał pod nazwą Polski Bank Rolny. Od 1921 r. był to Państwowy Bank Rolny, a od 1948 r. Bank Rolny. W 1975 r. w wyniku połączenia z Centralnym Związkiem Spółdzielni Oszczędnościowo-Pożyczkowych powstał dobrze znany Bank Gospodarki Żywnościowej.

W 1994 r. bank przekształcił się w spółkę akcyjną, a w dziesięć lat później do jego akcjonariatu wszedł holenderski Rabobank. Obecnie Holendrzy posiadają 59,35% akcji. 25,51% należy jeszcze do Skarbu Państwa, który zainicjował debiut BGŻ na giełdzie w 2011 r. W ten sposób Skarb Państwa planuje opuścić akcjonariat. A bankowi przemiany właścicielskie wychodzą na dobre.

Przez lata BGŻ  kojarzył się głównie z ofertą dla rolników, a jego obecność najmocniej odczuwalna była poza dużymi ośrodkami miejskimi. Dziś ambicją banku jest być nie tylko bankiem uniwersalnym, ale też pierwszego wyboru dla klientów w całej Polsce.

Dla wielu osób nie śledzących na co dzień trendów w bankowości, posiadanie konta w BGŻ może uchodzić nawet za pewnego rodzaju obciach, jednak to bardzo nieuzasadniona i krzywdząca opinia. Od dwóch lat BGŻ jest w ścisłej czołówce banków najmocniej pracujących nad swoją ofertą i przechodzących największe przemiany wizerunkowe i produktowe.

Konto dla klienta detalicznego w BGŻ to obecnie ścisła czołówka na rynku (zobacz recenzję tego produktu na Bankier.pl). Rewelacyjnie wyglądała zakończona właśnie promocyjna oferta kart kredytowych (5% money back do 250 zł). A równie dobrze wygląda promocja kredytu mieszkaniowego z 1% marżą i gwarancją, że u konkurencji nie ma lepszej oferty.

Mimo, że bank to średniak, mając 11.-12. pozycję pod względem aktywów i liczby prowadzonych rachunków, dzięki sprawnemu marketingowi i konsekwentnie prowadzonej akcji reklamowej, robi wokół siebie tyle szumu co liderzy. Punktem odniesienia są tu kosztowna kampania PKO BP z 2011 r. i arcymistrzowie kreowania wizerunku z Aliora w 2007 r. 

Zobacz też: Wiewiórki Banku BGŻ sprzedają ROR-y w bankomatach

Jak widać pomysłowość (np. kampania z kręceniem spotów reklamowych przez youtubowiczów) i bardzo dobre rynkowe rozeznanie produktowe (np. 1% premii miesięcznie to pierwszy tego typu profit dla klientów banków) pozwala BGŻ pozostawać w peletonie nawet mimo mniejszych nakładów oraz balastu skostniałej i nudnej marki.

Jedno jest pewne. Bankowi definitywnie udaje się zerwać z wizerunkiem małomiasteczkowego banku dla rolników, który trwa tylko dzięki temu, że na prowincji nie ma konkurencji. Po giełdowym debiucie, po wprowadzeniu innowacyjnej oferty detalicznej i po skutecznej komunikacji z rynkiem widać, że strategia budowy liczącego się banku uniwersalnego jest wykonalna.

Źródło: PR News