Bank BPH rezygnuje z prawie wszystkich co-brandów!

Stało się. Jeden z pionierów, dysponujący swego czasu największym portfelem kart co-brandowych, podjął decyzję o zamknięciu prawie wszystkich projektów. Zostanie jedynie karta wydawana razem z PremiumClub i affinity wydawana z „Fundacją na ratunek dzieciom”. Wszystkie inne okazały się nieopłacalne i bank postanowił skoncentrować się na podstawowej palecie kart.W przesłanym nam oficjalnym oświadczeniu bank stwierdza m.in.: „(…) W wyniku tych analiz Bank BPH w porozumieniu z parterami wybrał kilka najlepszych projektów, które zamierza dalej rozwijać opierając się na zdobytych doświadczeniach. Z kart co brand jako produkt wzorcowy pozostanie karta Premium Club, której wartością dodana jest multipartnerski program lojalnościowy, w którym poza Bankiem uczestniczy m.in Statoil, KFC, natomiast z programów charytatywnych flagowym produktem będzie karta z Fundacją Na Ratunek Dzieciom, której elementem wyróżniającym jest możliwość wspierania szpitala dla dzieci z chorobą nowotworową. W przypadku projektów, które są zamykane, Bank zaproponował Klientom w nich uczestniczących produkt substytutywny na preferencyjnych warunkach wraz z dodatkowym prezentem. Na przykład w przypadku karty Galerii Mokotów produktem zamiennym była prestiżowa złota karta kredytowa objęta ogólnopolskim programem rabatowym.

Warto podkreślić iż Bank podejmując decyzje o zamknięciu niektórych projektów, w żaden sposób nie zamierza się wycofywać z tego rodzaju działalności. Posiadając szeroką paletę produktów standartowych począwszy od kart płaskich a kończąc na prestiżowych oraz doświadczenie w zakresie prowadzenia programów partnerskich jesteśmy otwarci na nowe wyzwania.”

Sam Bank BPH ma bardzo mocną pozycję w segmencie kredytówek. W portfelu ma ich około pół miliona. Porównując do Pekao SA to bardzo dobry wynik – zwłaszcza, że ten ostatni zaczął szybciej rosnąć po tym, jak podjął decyzję o dodawania karty do pożyczek gotówkowych. Fuzja radykalnie zmieniła kierunek rozwoju BPH, chociaż Złota Nagroda Rock Award 2006 za największe osiągnięcia w rozwoju kart kredytowych jest potwierdzeniem, że wcale nie był on taki zły. W tym momencie jednak wiadomo, że portfel kart został wyczyszczony. Wynika z tego, że karty partnerskie BPH nie dawały nic więcej poza „logiem” organizacji.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika również, że PremiumClub zostanie w miniBPH. Problem w tym, że na razie nie będzie rozwijany. Zresztą nie wiadomo jak w ogóle będzie z tym projektem w przyszłości, bo na www.premiumclub.pl nie możemy odnaleźć żadnych nagród wydawanych przez BPH. Kiedyś były bezpłatne karty, rachunki, etc. Teraz jakoś nie możemy tego odnaleźć. Pewnie będzie tak do momentu sprzedaży BPH200, a klientom przyłączanym do Pekao SA zaproponują… kartę Shella.

Czy wszystkie karty kredytowe wydawane przez BPH istotne były deficytowe i nie opłacało się ich utrzymywać? Trudno powiedzieć. Z całą pewnością część projektów była nietrafiona i budowała wizerunek banku. Z niektórymi partnerami nie wydano nawet 100 kart. Jednak jeśli przygotuje się już jedną ofertę kart co-brandowych, to później jednostkowy koszt znacząco maleje. BPH nie mógł też rozwinąć sprzedaży, bo rozpadł się praktycznie cały zespół odpowiedzialny za ten segment rynku. Efekty tego widać. Ale u konkurencji. Faktem jest, że nawet jeśli karty były złe, to Włosi mogli je zostawić nowemu właścicielowi. Po pierwsze dlatego, że zrywając umowę, na miejsce BPH może wejść konkurencja. Po drugie taka uczelnia czy inny podmiot, nie będzie już tak skora do podpisywania nowej umowy, bo wcześniej efektów nie zauważyła. Będzie zatem znacznie trudniej przekonać do siebie. Gdyby zaś np. GE przejęło ten portfel produktów, to można przyjąć, że zaraz poprawiłoby ofertę, chociażby liberalizując podejście do zdolności kredytowej, etc. Dla nas teraz najciekawsze jest już tylko to, gdzie pójdą sklepy, które oferowały rabat dla kart Banku BPH. Pekao SA sieć rabatową, jeśli się nie mylimy, ma tylko dla platynówek i najlepszego w stajni MC.

Przypadek Banku BPH jest bardzo ciekawy. Stawia pod znakiem zapytania działania części instytucji – ot chociażby BZ WBK. Innych banków również. Oczywiście można wymienić kilka projektów, które działają, jednak tych, które nie wypaliły jest z całą pewnością znacznie więcej. Być może to czas, żeby wypracować jakiś udany model karty co-brandowej. Jak widać samo logo nie wystarczy, żeby klienci rzucili się na daną kartę… A przecież przykłady z Zachodu pokazują coś zupełnie innego. No tak, ale to inne rynki – tam nie trzeba tłumaczyć co to jest karta kredytowa. U nas banki muszą się na razie koncentrować przede wszystkim na tym. Wartość dodana z co-brandów jest istotna, ale tylko dla świadomych „heavy userów”.