Banki boją się recesji tną stopy

Fed nie zawiódł tych analityków, którzy oczekiwali agresywnego cięcia stóp. Zostały obniżone z 1,5 procent do 1,0 procent, czyli do poziomu, do którego zostały obniżone w czerwcu 2003 po pęknięciu bańki internetowej. Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby gospodarce dużą różnicę robiło to, czy stopy wynoszą 1,5 czy 1,0 procent. Za to pieniądze znowu mogą z czasem stać się bardzo tanie, co będzie sprzyjało nadmuchaniu kolejnych baniek spekulacyjnych. W komunikacie FOMC nie było niczego, co mogłoby inwestorów ucieszyć. Komitet widzi spowolnienie gospodarki zarówno w USA jak i za ich granicami. Tak ostro obniżając stopy pokazał, że boi się recesji.

Rynek akcji nie dostał wielu nowych impulsów. Wszystko zależało od nastrojów. Liczne publikacje raportów kwartalnych spółek nie pomagały ani nie przeszkadzały bykom. Pomagał wzrost kursu General Motors, który podobno niedługo sfinalizuje fuzję z Chryslerem. Trochę zaniepokoił graczy profesor Nouriel Roubini, który już w 2006 roku przewidział rozwój sytuacji, a ostatnio też się nie mylił w prognozowaniu kolejnych kroków kryzysu. Powiedział on, że USA czeka dwa lata recesji, podczas których indeks S&P 500 spadnie o 30 procent. Jeśli Roubini ma rację co do recesji (na razie wydaje się, że tak jest) to ja byłbym bardziej odważny i zapowiedziałbym spadek S&P 500 w ciągu dwóch lat w okolice 400 pkt.

Gracze mieli jednak rację kupując akcje. W krótkim lub nawet średnim terminie (2-4 miesięcy) indeksy mogą wzrosnąć o przynajmniej 30 procent, więc jest się o co bić. Nic dziwnego, że po ogłoszeniu komunikatu FOMC nastąpiła realizacja zysków, a indeksy zabarwiły się na czerwono, ale potem dziarsko pomaszerowały na północ. Wydawało się, że sesja zakończy się bardzo dużymi lub po prostu sporymi wzrostami, ale ostatnie 10 minut (podobnie jak w poniedziałek) obniżyło indeks S&P 500 o 40 punktów (ponad 4 procent!). To przypomina, że podaż czuwa i może się w dowolnym momencie pokazać. Taki koniec sesji niczego nie przesądza – jest jedynie ostrzeżeniem.

Wydawało się, że po niedobrym finiszu na Wall Street indeksy azjatyckie przestaną euforycznie rosnąć, ale nic z tego. Nadal w nocy widzieliśmy gwałtowne wzrosty (największe w Japonii i Korei Południowej). Powodem były działania banków centralnych. Po potężnej obniżce stóp w USA i trzeciej w ciągu 2 miesięcy w Chinach (które zresztą dały znać, że niedługo znowu mogą obciąć stopy) podobny ruch zrobił Tajwan i Hong Kong, a Japonia podobno ma to zrobić jutro (ciekaw jestem, co da cięcie stóp, które są na poziomie 0,5 proc…). Poza tym Fed zapewnił Brazylii, Meksykowi, Południowej Korei i Singapurowi swapy dolarowe (po 30 miliardów USD). Mówi się też, że Federal Deposit Insurance Corporation (FDIC) pracuje nad planem pomocy kredytobiorcom w USA – pakiet ma mieć wartość 500 mld USD. To wszystko budzi euforię i chęć do podejmowania ryzyka, co bardzo się będzie podobało graczom giełdowym, ale w przyszłym roku możemy za to drogo zapłacić. Na razie indeksy gwałtownie rosną, kurs EUR/USD w nocy wzrósł o kolejne dwa procent, a surowce drożały. Nie jest jednak wcale pewne, czy gracze w USA pójdą azjatycką drogą. Europejczycy jednak powinni nadal podnosić indeksy.

GPW rozpoczęła środową sesję podobnie jak inne giełdy europejskie, a złoty bardzo się umacniał. Wzrost WIG20 sięgał pięciu procent. Kolejny raz liderem była odrabiająca straty KGHM i oczywiście gwałtownie drożejące banki. Nie wyróżniała się TPSA (cena rosła podobnie jak innych dużych spółek), która przed sesję opublikowała raport kwartalny. Zysk spółki spadł, ale był nieco wyższy od oczekiwań. Po tym znakomitym początku indeksy rosły robiąc od czasu do czasu nic nieznaczące przystanki. Widać było, że gracze uwierzyli w koniec przeceny i liczą na pokaźne i długotrwałe zwyżki. Pomagał naszemu rynkowi nie tylko duży wzrost indeksów w Wielkiej Brytanii i Francji, ale również dwucyfrowy wzrost węgierskiego indeksu BUX. WIG20 zakończył dzień dawno niewidzianym, prawie ośmioprocentowym wzrostem, ale sygnału kupna jeszcze nie wygenerował. Otwarte okna hossy zachęcają do kupna, ale ja wolałbym zobaczyć jeszcze sygnał na oscylatorach.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi