Kryzys finansowy to nie tymczasowe spowolnienie, po którym wszystko wróci do normy. To zmiana reguł gry. Nie od razu, ale w średnim i dłuższym terminie należy spodziewać się zmian w dotychczasowej strategii banków.
Fundamenty dotychczasowego porządku zostały naruszone, nowe dopiero się kształtują. Widać to zwłaszcza na Zachodzie. Pamiętajmy przy tym, że chociaż polski sektor bankowy ma się zdecydowanie dobrze, to jednak ogromna jego część jest w posiadaniu zachodnich banków. Tych samych, które są na kroplówce rządów lub tych, które funkcjonują w krajach o bardzo, bardzo wysokim zadłużeniu publicznym. Jeśli spadnie wiarygodność jakiegoś państwa, czy nie będzie tak samo z wiarygodnością banku, który tam funkcjonuje? Jeśli zmiana strategii nastąpi na rodzimych rynkach, to czy nie będzie w końcu tak samo również w Polsce?
To pytania retoryczne. Trudno w tym momencie jeszcze powiedzieć, jak bardzo zmieni się sektor bankowy, bo chyba jeszcze za wcześnie, żeby odtrąbić zdecydowany koniec kryzysu. Najpierw gospodarki poszczególnych państw będą musiały samodzielnie stanąć na nogi, a ich rządy będą musiały poradzić sobie z narastającym zadłużeniem. Dopiero wówczas będzie można powiedzieć, że wróciła normalność. Będzie ona jednak już inna niż przed kryzysem.
Jak banki będą się przygotowywać do nowego? W tym momencie będą robiły prawdopodobnie dokładnie to samo co obecnie. W końcu niczego innego (jeszcze) nie potrafią, a nacisk akcjonariuszy na wysoki zwrot z kapitału pozostał taki sam. Kredyty hipoteczne w walutach okazały się problematyczne, a w przypadku niektórych z nich banki wręcz dopłacają? Tak jest w wielu przypadkach. A jednak mBank i MultiBank znowu promuje kredyty w walutach na 110% wartości i to przy bardzo wysokich marżach i prowizjach, przy najniższych w historii stopach procentowych. Ryzyko? Być może, ale jakoś to będzie zdaje się myśleć zarządzający.
Zwłaszcza, że w przypadku kredytów gotówkowych czy dla firm mamy rekordowy od lat poziom złych kredytów, a na ich tle kredyty hipoteczne to oaza spokoju i dobrobytu. Równolegle do starej strategii na nowe czasy, następuje rzecz, której można się było spodziewać. Coraz częściej banki wybierają bowiem strategiczny kurs na bankowość internetową. Robią to wszystkie właściwie instytucje – od największych do najmniejszych. W zależności w jakiej fazie rozwoju bankowości internetowej były do tej pory, wdrażają nowe strategie. Banki, które o tej pory przede wszystkim skupiały się na placówkach, a bankowość internetową traktowały jako jeden z kanałów dystrybucji, wdrażają nowe konta internetowe.
Tak jest na przykład w DB PBC, BOŚ Banku, Pekao SA. Inne, które znają już akwizycyjne możliwości internetu, przymierzają się do nowego otwarcia – wdrażając nowe strony internetowe, mocniej reklamując bankowość internetową jako samodzielny kanał komunikacji i dystrybucji. W tę stronę idzie na przykład Bank Millennium, który niedługo wprowadzi nową stronę internetową. W połączeniu z bardzo dobrym systemem transakcyjnym, umową ramową i w końcu postawieniem na promocję tego kanału w mediach, może być ciekawie. Chociaż z drugiej strony z obecną ofertą cenową…
To generalnie ciekawe zjawisko. Kiedy rozbudowa nowych placówek przyklapła, wszyscy jak jeden mąż rzucili się na bankowość internetową. Znaczy się instynkt stadny wciąż działa. O nowych stronach i odświeżonych serwisach transakcyjnych już jakiś czas temu pisaliśmy. Teraz czas na kolejną porcję – poza Millennium, nową stronę ma DnB Nord. Bank Pekao SA pracuje nad całkowicie nowym system transakcyjnym. Nowa strona, a być może i serwis transakcyjny czeka nas w Raiffeisen Banku, którego klienci nie poznali się na innowacyjnym podejściu do technologii. Można powiedzieć, że to był drogi eksperyment, a do tego bank niepotrzebnie tracił czas (los pioniera?).
Odświeżony system transakcyjny zafundował nam BOŚ Bank, a spore zmiany zarówno w warstwie graficznej jak i nawigacji przedstawił Citi Handlowy. Nową ofertę kont zaproponował BNP Paribas Fortis i DB PBC, który mocno promuje swojego DB NETa. Na bankowość internetową będzie też stawiał Polbank EFG – w systemie transakcyjnym klienci mogą odpowiedzieć na ankietę dotyczącą tego kanału dystrybucji. Jak zwykle sporo w internecie kombinuje BZ WBK, odgraża się również mBank z MultiBankiem. Oba banki chcą wprowadzić w systemie transakcyjnym masowy system pre-scoringu i limitu globalnego dla klientów – również tych, którzy nie mają jeszcze podpisanej umowy ramowej. Takie oferty ruszą lada chwila i już teraz można to nazwać prawdziwą rewolucją w bankowości internetowej. Dlaczego? Ze względu na udział tych instytuvji w całym rynku bankowości internetowej.
To właśnie ten trend będzie obecnie najbardziej widoczny.
Banki premiują lojalnych klientów, często tę lojalność wymuszając poprzez wprowadzanie karnych opłat. Dzięki temu zwiększają dochodowość na kliencie, przy jednoczesnym ograniczeniu ryzyka. To również odpowiedź na rekomendację T, która ma zmienić dotychczasowy, portfelowy sposób zarządzania kredytami. Najważniejszą rzeczą w tym wszystkim będzie jednak obniżenie kosztów udzielania kredytów, co w obecnej sytuacji zwiększy poziom uzyskiwanych marży odsetkowych. Konsekwencje udanej rewolucji mogą być znamienne. Raczej nie należy spodziewać się już w najbliższych latach masowego otwierania kolejnych placówek – chyba, że franczyzowych i w miejscach, gdzie bank do tej pory nie miał zbyt licznej reprezentacji. W trochę dłuższym terminie może to doprowadzić wręcz do zamykania części mniej rentownych placówek i skupieniu się na modelu doradczo-akwizycyjnym w pozostałych. Oczywiście oddziały dalej będą pełniły podstawową rolę w budowaniu relacji i przychodów dla banków, ale w końcu internet może sprawdzić się w czymś więcej niż akwizycja nowych klientów na rachunki bankowe i zmniejszaniu kosztów bieżącej obsługi. W końcu dojdzie do tego funkcja sprzedażowa, która do tej pory mocno kulała.
Kryzys finansowy każe szukać nowych rozwiązań. I tak jak parę miesięcy temu przewidywaliśmy, że doprowadzi do rozkwitu bankowości internetowej, tak obecnie możemy jeszcze bardziej entuzjastycznie podejść do tego twierdzenia. Skoro banki skupiają się na własnych klientach, to internet w połączeniu z dobrym call-center jest najlepszym i najtańszym rozwiązaniem istniejących obecnie dylematów. Przynajmniej na czas największej niepewności. Nowe placówki były dobre w przypadku sprzedaży wysokomarżowych produktów, gdzie wpływy z prowizji szybko rekompensowały poniesione nakłady na jej postawienie. Skoro zarówno podaż jak i popyt jest znacznie mniejszy, to ucieczką do przodu może być internet. Żeby oczywiście nie było tak dobrze – instynkt stadny ma swoje wady. Będzie to widoczne również w internecie i zapewne spowoduje, że część banków znowu się sparzy i do internetu koniec końców zniechęci.
No ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo…
Źródło: PR News