Banki ograniczają inwestycje w rozwój własnych oddziałów

„- Większość banków zawiesza ekspansję albo decyduje się przesunąć ją w czasie – twierdzi Tomasz Górski, negocjator z Cushman & Wakefield, firmy zajmującej się pozyskiwaniem dla banków nowych lokalizacji. – Przełomowym momentem dla rozwoju sieci placówek okazał się upadek Lehman Brothers w połowie września, a dobitnie zmianę polityki instytucji finansowych zaczęliśmy odczuwać miesiąc później – mówi nam Danuta Grelewicz-Pogórska, wiceprezes agencji nieruchomości AD Drągowski. – Choć nikt nie mówi na razie o wycofaniu się z uruchamiania nowych oddziałów, to jednak proces decyzyjny dla proponowanych lokalizacji znacząco się wydłuża – dodaje.

Banki zaczynają kręcić nosem nad każdą lokalizacją z dwóch powodów – wahają się, co robić dalej, ale liczą też na to, że każdy tydzień zwłoki daje im szansę na wynegocjowanie niższego czynszu – mówi chcący zachować anonimowość bankowiec.”, czytamy.

„Paweł Maliszewski, dyrektor marketingu w Polbanku EFG, mówi jednak otwarcie, że jego firma nie będzie już uruchamiała jak dotychczas ponad 100 placówek rocznie. Co robić dalej, zastanawia się również Getin Bank, który na koniec 2009 r. chciał powiększyć sieć oddziałów z 204 do 250 . Planujące połączenie GE Money i BPH już rewidują strategię, która przewidywała m.in. uruchomienie do 2011 r. 220 nowych placówek. Z kolei w BGŻ, który planował otworzyć do 2010 r. 135 nowych punktów, ze 100-proc. pewnością mówi się dziś już tylko o pierwszej połowie 2009 r. – Ma wówczas powstać 35 placówek. Tempo dalszego rozwoju uzależniamy od sytuacji rynkowej, choć docelowych planów nie zmieniamy tłumaczy Aleksandra Myczkowska, rzecznik banku.”, czytamy.

Kryzys finansowy zmusi banki do zrewidowania polityki dotyczącej otwierania nowych oddziałów. Nie ulega jednak watpliwości, że nadal będzie rosła rola placówek franczyzowych. W niepewnych czasach banki będą unikały ryzyka inwestycji, licząc na to, że prywatny właściciel będzie bardziej zdeterminowany w utrzymaniu biznesu.

Więcej na ten temat w „Dzienniku”.
Na podstawie: Halina Kochalska