Rynek kart kredytowych zaczął hamować. Na koniec 2009 r. Polacy mieli w swoich portfelach 10,5 mln kart kredytowych, czyli tyle samo, co pod koniec 2008 r. – wynika z danych zebranych przez Bankier.pl.
Kryzys finansowy przystopował dynamicznie rosnący rynek kart kredytowych. Zwiększająca się liczba złych długów zmusiła banki do zaostrzenia polityki kredytowej i ograniczenia dostępności kredytów konsumpcyjnych, w tym kredytów w plastiku. Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że zagrożone kredyty z tytułu kart kredytowych wzrosły w ciągu ubiegłego roku o prawie o 1 mld złotych osiągając poziom 1,73 mld zł. Tylko w czwartym kwartale przybyło 274 mln zł zagrożonych z tego tytułu zobowiązań.
Winę za taki stan rzeczy ponoszą nie tylko klienci, ale także banki, które prowadziły zbyt liberalną politykę w zakresie udzielania pożyczek. Karta kredytowa, uznawana do niedawna za symbol luksusu, trafiła do kieszeni masowego i niewyedukowanego odbiorcy. Banki rozpoczęły wręcz wyścig na liczbę wydanych kart, dokładając je do innych produktów finansowych. Znacząco spadły limity zarobków uprawniających do uzyskania kredytówki. Płaską kartę można było otrzymać nawet w markecie dokumentując zarobki na poziomie 450 zł netto. Uzyskanie złotej było możliwe przy dochodach około 1 tys. zł.
Z drugiej strony, jak pokazały badania opublikowane w ubiegłym roku przez „Rzeczpospolitą”, dla 57 proc. Polaków posiadanie karty kredytowej nie było równoznaczne z posiadaniem kredytu w banku! Zapłonem aktywującym mieszankę wybuchową okazał się kryzys finansowy, który doprowadził do wzrostu bezrobocia, pogorszenia sytuacji na rynku pracy i niewypłacalności wielu firm. Wówczas wielu klientów przypomniało sobie o karcie kredytowej leżącej w szufladzie, a złe długi z miesiąca na miesiąc zaczęły rosnąć.
Banki wygaszają czyszczą statystki
Z danych zebranych przez Bankier.pl wynika, że na koniec ubiegłego Polacy mieli w swoich portfelach 10,5 mln kart kredytowych, czyli tyle samo co na koniec 2008 r. W wielu bankach liczba kart kredytowych na koniec roku spadła w stosunku do tej prezentowanej na koniec III kwartału.
Z przedstawionych danych wynika, że tylko siedem banków zwiększyło w ostatnim kwartale pulę wydanych kart. Były to: PKO BP, mBank, MultiBank, Invest-Bank, BGŻ, Nordea Bank i Alior Bank, który przejął część portfela od HSBC. W pozostałych instytucjach nastąpiły spadki, lub poziom liczby wydanych kart nie uległe zmianie.
Cetelem Bank i Sygma Bank nie podały nam danych tłumacząc to trwającą fuzją. W tym przypadku przyjęliśmy ostatnio udostępnione przez obie instytucje informacje. Z szacunków można założyć, że oba banki należące go grupy LaSer wydały już łącznie ponad 2 mln kart. Drugie miejsce w zestawieniu zajmuje Bank BPH, który połączył się z GE Money Bankiem. To zasługa silnej pozycji GE Money Banku, dotychczasowego wicelidera naszych zestawień. Tu jednak nastąpił widoczny spadek w stosunku danych prezentowanych przez oba banki w poprzednich kwartałach. Połączony bank tłumaczy to zaostrzeniem polityki kredytowej w ostatnich miesiącach ubiegłego roku oraz ujednoliceniem definicji aktywnych kart kredytowych w obu instytucjach. W gronie milionerów mieszczą się jeszcze Lukas Bank, PKO BP i Citi Handlowy. Z wymienionej trójki, tylko PKO BP zwiększył w ostatnim kwartale stan wydanych kart i to aż o 42 tys. sztuk. Danych nie udostępniły nam ponadto m.in. Polbank EFG, Toyota Bank i Allianz Bank.
O karty będzie trudniej
Większość instytucji zaczęła porządkować dotychczasową strukturę portfela kart kredytowych. Banki obawiają się, że dla wielu klientów karta kredytowa może być ostatnią deską ratunku w awaryjnej sytuacji. Zwłaszcza, że poziom zadłużenia z tytułu kart kredytowych cały czas rośnie – na koniec 2009 r. było to już 14,8 mld zł. Aby ograniczyć ryzyko banki stopniowo wygaszają nieaktywne karty kredytowe i przy okazji poprawiają napompowane sztucznie statystyki. Zapewne samym instytucjom finansowym trudno jest dziś podać dokładny poziom zagrożonych zobowiązań z tytułu kart kredytowych. Wynika to ze specyficznej konstrukcji tego produktu. Od klienta co miesiąc wymagana jest jedynie spłata określonej kwoty minimalnej. Dopóki ten warunek jest zachowany, z punktu widzenia banku karta jest obsługiwana prawidłowo.
W kolejnych kwartałach liczba kart kredytowych nie będzie już lawinowo rosnąć. Zwłaszcza, że w tym roku zacznie obowiązywać rekomendacja T, której zadaniem jest ograniczenie nadmiernego zadłużenia gospodarstw domowych. Banki już teraz dostosowują wewnętrzne regulacje do zapisów nowego prawa. Ponadto dokładniej prześwietlają klientów, wymagają „twardych” dokumentów poświadczających poziom dochodów, a limity zarobków uprawniających do ubiegania się o kartę cały czas rosną.
Źródło: Bankier.pl