Banki pożyczają pieniądze… tylnymi drzwiami

Sprzedaż kredytów konsumpcyjnych w bankach nadal spada, chociaż w coraz wolniejszym tempie. Część kredytobiorców trafiła jednak pod skrzydła bankowych spółek działających w branży consumer finance. To sposób na obejście regulacji narzuconych przez Rekomendację T.

Komisja Nadzoru Finansowego tworząc zapisy utrudniające dostęp do kredytów konsumpcyjnych miała chwalebne intencje. Widząc narastający problem niespłacanych pożyczek, KNF zaleciła m.in. weryfikowanie zdolności kredytowej każdego wnioskodawcy oraz ograniczenie wysokości raty do 50% dochodów netto klienta (lub 65% w przypadku osób osiągających ponadprzeciętne dochody).

Wymagania nadzoru nie dotyczą jednak podmiotów, które nie posiadają licencji bankowej. Firmy pożyczkowe muszą trzymać się zapisów ustawy o kredycie konsumenckim, ale rekomendacje KNF nie są dla nich obowiązującym drogowskazem. Kilka banków na polskim rynku skorzystało z tej furtki, uruchamiając własne spółki udzielające pożyczek i kredytów ratalnych.

Szybki pieniądz bez ograniczeń

„Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że spadek ilości udzielonych kredytów ratalnych jest pozorny; kilka banków, liderów obsługi sprzedaży ratalnej w sieciach handlowych, przekazało umowy współpracy z sieciami handlowymi do spółek powiązanych z nimi w ramach grup kapitałowych. Przypuszczamy, że spółki te udzieliły w 2012 roku ponad milion kredytów ratalnych” – pisze w najnowszej edycji raportu InfoDług Andrzej Topiński, Główny Ekonomista Biura Informacji Kredytowej S.A.

Swoje spółki udzielające pożyczek mają Grupa Credit Agricole (Lukas Finanse S.A.) i Grupa Santander (Santander Consumer Finance S.A.). Ta ostatnia oferuje, na podstawie umowy agencyjnej, w placówkach Santander Consumer Banku swój produkt pod marką AMIGO Pożyczki. Klient może zatem w banku starać się o kredyt, ale w tym samym oddziale otrzyma także pożyczkę pochodzącą z firmy niepodlegającej nadzorowi finansowemu. W ten sposób, niejako tylnymi drzwiami, bank jest w stanie wpuścić do siebie kredytobiorców, dla których ograniczenia Rekomendacji T mogłyby się okazać zaporą nie do przejścia.

Arbitraż regulacyjny, czyli boczne drzwi

Chwyt stosowany przez bankowe grupy doczekał się intrygująco brzmiącej nazwy. Arbitraż regulacyjny polega na wykorzystaniu różnic w stopniu uregulowania działalności bankowej i parabankowej. Tworząc spółkę udzielającą pożyczek, bank otwiera sobie możliwość kredytowania bardziej ryzykownych klientów bez konieczności martwienia się o to, co na zwiększone ryzyko kredytowe powie nadzorca.

Skala tego typu działalności jest znacząca. Provident, największy gracz na rynku pozabankowych pożyczek w Polsce, miał w trzecim kwartale 2012 r. 843 tys. klientów. Oznaczałoby to, że, jeśli szacunki BIK są poprawne, bankowe spółki nie ustępują brytyjskiemu potentatowi.

Wkrótce rozluźnienie zasad

Komisja Nadzoru Finansowego niechętnym okiem spogląda na banki bawiące się w arbitrażystów, ale zamiast ukrócić tego rodzaju praktyki, szykuje się raczej do złagodzenia regulacji. Projekt nowelizacji Rekomendacji T przewiduje powrót kredytów „na oświadczenie” oraz zniesienie sztywnych granic wskaźnika obciążenia długiem do dochodów (DTI). Nie wszystkie banki będą jednak mogły stosować luźniejsze podejście do weryfikacji kredytobiorców – KNF da ten przywilej wyłącznie tym, którzy spełnią wymogi wysokiego poziomu bezpieczeństwa działania. Możliwość rozwijania kredytowania konsumpcji zostanie zatem ograniczona do instytucji, które odpowiednio zarządzają swoimi środkami, utrzymując wysokie wskaźniki wypłacalności, płynności i wyposażenia w kapitał.