„Na koniec 2008 roku aktywa Banku Millennium o zapadalności powyżej pięciu lat, w tym długoterminowe kredyty hipoteczne, wynosiły blisko 20 mld zł. Pasywa, w tym depozyty, których termin zapadalności także przekracza pięć lat, to niecałe 2 mld zł. Natomiast aktywa Banku Millennium o zapadalności do miesiąca to 7 mld zł, a pasywa – 19 mld zł. Podobna sytuacja jest np. w BRE Banku. – Długoterminowe kredyty finansowane są krótkoterminowymi depozytami. To się nie zmieni, dopóki nie rozwinie się np. rynek obligacji bankowych czy listów zastawnych – mówi Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Banku Handlowego.”, czytamy w „Rz”.
„Niedopasowanie aktywów do pasywów nie było przez lata problemem, ponieważ banki łatwo mogły pozyskać finansowanie na rynku krajowym lub zagranicznym. Kryzys sprawił, że zdobycie długoterminowego finansowania z rynku jest prawie niemożliwe. Banki muszą ratować się pożyczkami od spółek matek (co nie zawsze wchodzi w grę) albo walcząc o depozyty.„, pisze gazeta.
„Wiele banków ma potężne portfele kredytów hipotecznych. Wydaje się, że powinny się starać o pozyskanie lokat o jak najdłuższym terminie. Tymczasem wojna toczy się o depozyty kilkumiesięczne. Banki nie chcą oferować bowiem wysokich cen za długoterminowe depozyty, licząc na spadek stóp procentowych, a tym samym oprocentowania lokat.”, wyjaśnia dziennik.
Najwyżej oprocentowane lokaty przynoszą klientom zysk w wysokości ponad 7 proc. Są to z reguły depozyty trzymiesięczne. Niższe stawki obowiązują przy lokatach zakładanych na rok. W większości banków klient może liczyć na zysk nieco powyżej 5 proc.
Więcej na ten temat w „Rzeczpospolitej”.
Na podstawie: Eliza Więcław