Dziś największe triumfy w pozyskiwaniu klientów święcą te banki, które opanowały do perfekcji wciskanie im kart w hipermarketach. Pozostałe banki szukają natomiast nowych klientów w coraz bardziej nietypowych miejscach. BZ WBK postanowił zabiegać o klientów sieci klinik medycznych Lux-Med, którym zaoferował partnerską kartę kredytową. Można ją uzyskać w przychodni, a osoba, która zapłaci nią za wizytę, automatycznie otrzymuje 10 proc. rabatu. Ostatnio bank wypuścił także Visę Multikino oraz Visę Voyage, o które można wystąpić, kupując wycieczkę lub wychodząc z kina. W ofercie BZ WBK i mBanku są tak że karty z logo Orange. W ten sposób bankowcy chcą dotrzeć do kilku milionów posiadaczy komórek, którzy niekoniecznie mają czas i ochotę odwiedzić oddział banku. mBank wspólnie w niemieckim wydawnictwem G+J wyemitował ponadto w ubiegłym miesiącu kartę Visa Radość Życia skierowaną specjalnie do kobiet. GE Money lada moment zacznie sprzedaż kart wspólnie z producentem kosmetyków Avon. Millennium natomiast wystartował niedawno z kartą Visa Sephora.
Ponieważ bankowcy poniekąd „wciskają na siłę” kredytówki klientom przy okazji zakupów czy wizyty u lekarza, problemem staje się skłonienie posiadacza karty do aktywnego korzystania z plastiku. Eksperci szacują, że w niektórych bankach aktywnych jest tylko połowa wszystkich wyemitowanych kart. Dlatego też banki coraz częściej łączą karty z programami lojalnościowymi. Podczas dokonywania zakupów posiadacz zbiera punkty, które później wymienia na nagrody. Na przykład kartą Visa Multikino wystarczy zapłacić za cztery bilety do kina, by piąty otrzymać gratis.
– Jeśli ktoś aktywnie użytkuje kartę kredytową, może w ciągu roku oszczędzić dzięki programowi lojalnościowemu nawet kilkaset złotych. Banki zwracają w postaci punktów od około 0,2 do 0,9 proc. kwoty wydanej kartą – oblicza Paweł Majtkowski, ekspert firmy Expander zajmującej się doradzaniem w sprawach finansów osobistych.
Więcej na temat w dzisiejszym wydaniu Gazety Wyborczej.