Ograniczenia związane z koronawirusem objęły też branżę bankową. Bankowcy wprowadzają limity dla osób przebywających jednocześnie w placówce. W oddziale może być tyle osób, ile aktualnie jest czynnych stanowisk obsługi klienta – wynika z informacji zebranych przez Bankier.pl.
Bankowcy skarżą się, że mimo wprowadzonych ograniczeń w przemieszczaniu się, nadal oddziały odwiedzane są tłumnie przez klientów. Większość osób przychodzi tam załatwiać błahe sprawy, które z powodzeniem można załatwić w kanałach elektronicznych. – Mamy kolejki od rana do końca dnia pracy. Klienci nas wyzywają i tłoczą się przed oddziałem masowo, bo przyszli tylko z „najważniejszymi” sprawami. To m.in. przelew do gazowni, przedłużenie lokaty, dopisanie wnuczka do konta czy wypłata 50 zł – pisze jeden z bankowców.
Ankietowane przez Bankier.pl banki wprowadziły ograniczenia dla liczby klientów przebywających aktualnie w placówce. W jednych bankach może to być tyle osób, ile jest czynnych stanowisk obsługi klienta. W innych od 2 do 5 osób na oddział – w zależności od wielkości placówki. O ograniczeniach informują wywieszone na drzwiach oddziałów kartki.
– Dla bezpieczeństwa, już od początku epidemii wprowadziliśmy w naszych placówkach zmienione zasady obsługi. Ograniczamy liczbę osób przebywających w oddziale w jednym czasie – w placówce może przebywać tylu klientów, ilu jest doradców. Do oddziału zatem klientów zapraszamy pojedynczo. Prosimy, aby na zewnątrz oczekiwali w odpowiednich odstępach od siebie. Informacje o tym wywieszamy na drzwiach placówki – informuje Ewa Krawczyk z Santander Banku Polska.
Dodaje, że w ponadto w placówkach wprowadzono dodatkowe środki zabezpieczenia higienicznego – dezynfekcja placówek, środki dezynfekujące, maseczki, rękawiczki, jednorazowe długopisy dla klientów. – Na stanowiskach doradców zamontowaliśmy szyby ochronne. Zmieniliśmy godziny pracy oddziałów, aby zapewnić dostępność doradców. Zachęcamy klientów do korzystania ze zdalnych kanałów kontaktu – przez aplikację, bankowość internetową, infolinię – mówi Krawczyk.
Podobnie jest w innych bankach. – W placówkach Banku Pekao może przebywać jednocześnie tylu klientów, ile danego dnia jest czynnych stanowisk obsługi. Pracownicy danego oddziału zarządzają przepływem osób i liczbą klientów, którzy w jednej chwili mogą przebywać wewnątrz oddziału – informuje biuro prasowe Banku Pekao.
– Na przestrzeni sali obsługi w naszych placówkach w tym samym czasie może przebywać maksymalnie 2 (mniejsze placówki) lub 4 (większe placówki) klientów – mówi Ewa Szerszeń z biura prasowego ING. – Zależy to od wielkości powierzchni placówki oraz liczby pokoi spotkań, w których klienci rozmawiają ze specjalistami. Klienci oczekują na obsługę na zewnątrz. Sytuację w każdym miejscu spotkań koordynują opiekunowie klienta i dopasowują ją adekwatnie do sytuacji, zapraszając kolejnych klientów do środka – dodaje.
– Wprowadziliśmy strefy bezpieczeństwa. Oznacza to, że przy stanowisku może przebywać tylko jeden klient, a odległość między osobami oczekującymi powinna wynosić ok 1,5 metra odległości. Dopuszczona jest obsługa klientów w rękawiczkach i maseczkach – tłumaczy z kolei rzecznik Banku Pocztowego Bartosz Trzciński.
Niestety, nie wszystkim klientom takie ograniczenia się podobają. Część klientów wszczyna awantury i żąda wpuszczenia do placówek. – Klienci kłócą się między sobą i nie chcą czekać na zewnątrz – skarży się jeden z bankowców. – Nie rozumieją, że my potencjalnie też możemy być nosicielami wirusa, nie docierają do nich apele o zachowanie ostrożności – pisze inny.
Banki rozesłały do swoich klientów informację o tym, że większość codziennych spraw można bez trudu załatwić w bankowości internetowej lub mobilnej. W ten sposób sprawdzimy saldo, założymy lub zerwiemy lokatę, spłacimy ratę kredytu. Wypłatę środków można z kolei zrealizować w urządzeniach samoobsługowych takich jak bankomaty czy wpłatomaty. Bankowcy apelują do klientów, by w okresie pandemii nie przychodzili bez potrzeby do placówek.