Banki ukrywają koszty kredytów

A że o tych klientów warto się bić – świadczy fakt, że w ostatnim czasie wiele banków uruchomiło specjalne promocje. Getin Bank w ramach oferty „Kredyt pierwsza klasa!” obniżył prowizję bankową o 2 punkty procentowe w porównaniu do oferty standardowej. W DnB Nord czy w Santander Banku w tym okresie obowiązują uproszczone procedury przyznawania kredytów. „Szkolną” promocję ma też PKO BP, a także liczne banki spółdzielcze.

– Wybierając kredyt, nie kierujmy się samą wysokością oprocentowania nominalnego – radzą eksperci. To podawane w reklamach zazwyczaj zupełnie nie odzwierciedla łącznych kosztów kredytu. Największy wpływ na ostateczną cenę mają obecnie różnorodne opłaty i prowizje, np. opłata przygotowawcza, prowizja za udzielenie kredytu, ubezpieczenie.

– Niektóre banki stosują obecnie bardzo sprytną technikę przyciągania klientów. Obniżają oprocentowanie kredytów do bardzo niskich poziomów (nawet poniżej 10 proc. w Millennium, Eurobanku i Cetelem Banku), a naliczają stosunkowo wysokie opłaty. W rezultacie często okazuje się, że odsetki stanowią zaledwie około jednej trzeciej całkowitego kosztu kredytu – mówi Jarosław Sadowski, analityk firmy Expander.

Warto odwiedzić kilka banków i poprosić je o przygotowanie szczegółowej oferty. Z przygotowanego przez Expander zestawienia wynika, że w przypadku kredytu w wysokości 1000 zł rozłożonego na 6 miesięcy łączne koszty kredytu w najdroższej ofercie mogą być nawet pięciokrotnie wyższe niż w najtańszej.

Zaoszczędzimy więc sporą kwotę, którą można przeznaczyć na kieszonkowe dla dziecka.
I o to kieszonkowe banki również się biją, proponując rodzicom dzieci w wieku 13 lat, by zakładali dla pociech młodzieżowe konta oszczędnościowe. Także w tym przypadku okazało się, że aby zyskać pełną wiedzę o kosztach, jakie ponosić będzie dziecko, trzeba poświęcić dużo czasu.

– W przeciwnym wypadku może się okazać, że opłaty dodatkowe, np. za wypłaty z obcych bankomatów, za przelewy internetowe czy obsługę karty, pochłoną znaczną część kieszonkowego – ostrzegają eksperci.

Konta młodzieżowe nie są darmowe – a tak są niekiedy reklamowane. Bezpłatne jest zwykle samo prowadzenie rachunku, niekiedy opłata za obsługę karty. Banki zarabiają natomiast na dodatkowych prowizjach i opłatach. Posiadacz Eurokonta Kieszonkowego w Pekao za samo prowadzenie nic nie zapłaci, ale już obsługa karty kosztuje miesięcznie 99 groszy, każdy przelew na rachunek w innym banku – 50 groszy, a wypłata w bankomacie obcego banku – 2 proc. wartości pobranej sumy, minimum jednak 5 zł.

– Namówmy dziecko, by włączyło się w analizę ofert. To może być pierwszy krok do nauki samodzielnego zarządzania finansami – radzi Jerzy Węglarz, analityk firmy Expander.

Joanna Pieńczykowska