Banki walczą o przetargi

490 mln zł to kwota, która budzi zainteresowanie wielu banków, również w kontekście szeregu potrzeb inwestycyjnych miast. To także kwota, gdzie należy już montować konsorcja – o przetargu na stadion we Wrocławiu mówi Dariusz Kacprzyk, Dyrektor Departamentu Współpracy z Korporacji BRE Banku.

Ciężko było wygrać ten przetarg? Na rynku robi się coraz ciaśniej.

Tak, rzeczywiście konkurencja jest dosyć duża. Ten przetarg był szczególny i mam nadzieję, że taki przypadek nie będzie się powtarzał zbyt często, kiedy w skutek zaniechania ze strony niektórych banków niezbędne było unieważnienie pierwotnego przetargu. Potem aby nie wpływać negatywnie na harmonogram budowy i konieczność ponoszenia wydatków, rozpisywania kolejnego przetargu, w efekcie oferty złożyły dwa konsorcja. BRE było agentem tego, które wygrało, wspólnie z ING i Nordea.

Przybliżmy liczby. Jak dokładnie wyglądała sytuacja w przypadku stadionu we Wrocławiu?

Stadion we Wrocławiu z punktu widzenia tego przetargu to finansowanie na 490 milionów złotych, z czego 90 mln to VAT. 400 mln to finansowanie długoterminowe na okres dłuższy niż 14 lat. Stanowi to mniejszą część całości nakładów, ponieważ Wrocław i spółka odpowiedzialna za budowę stadionu znaczą część nakładów ponosi samo, bez konieczności refinansowania. Stąd mówimy tutaj o finansowaniu części nakładów inwestycyjnych stadionu oraz tego finansowania związanego z VAT-em.

490 milionów złotych to już konkretna suma. Czy w ostatnich miesiącach w związku z Euro widzimy większe zainteresowanie banków w przetargach?

Jest zdecydowanie więcej transakcji niż było widać choćby rok temu. Nie wszystkie oczywiście są związane z Euro, ponieważ bezpośrednio mamy do czynienia jedynie z kilkoma stadionami. Niedawno rozstrzygnęło się finansowanie stadionu w Gdańsku, w tej chwili mówimy o finansowaniu we Wrocławiu, ale jest znacznie więcej inwestycji infrastrukturalnych, których promotorami są samorządy.
490 mln zł to zdecydowanie kwota, która budzi zainteresowanie wieli banków, także w kontekście szeregu innych potrzeb inwestycyjnych miast. To także taka kwota, gdzie należy pewnie montować konsorcja. Nie możemy patrzeć fragmentarycznie, w oderwaniu od już istniejących zaangażowań, które przygotowujemy. W samym Wrocławiu BRE Bank jest już zaangażowany w udzielanie kredytów i cały czas przyglądamy się także  innym transakcjom. Jeśli poskłada się transakcje, które są pochodną apetytu miasta oraz tego, czego potrzebują spółki, coraz częściej będą niezbędne konsorcja kredytujące.


Duże zainteresowanie kredytami dla samorządów spowodowane jest także mniejszym ryzykiem tego rodzaju inwestycji?

Powody są dzisiaj dwa. Faktycznie powszechnie uważa się, dają tego typu kredytobiorcy są bardzo komfortowi. Natomiast jest także drugi ważny czynnik, mianowicie spadek apetytu po stronie przedsiębiorstw. Znacząco spadły kredyty firm. Ten spadek porównując choćby rok do roku, w niektórych bankach wynosił grube miliardy złotych. Stąd apetyt na samorządy jest jakby pochodną tego dążenia do odtworzenia portfela aktywów. Jest to rodzaj substytutu do zaangażowań, które wcześniej funkcjonowały w bankach, jako zaangażowanie do zwykłych przedsiębiorstw.

Jest jednak obawa czy nie ucierpią na tym firmy. Czy teraz przedsiębiorstwa będą musiały walczyć z samorządami o pieniądze banków?
 
Bardzo ciekawa teza. Myślę, że dzisiaj nadpłynność rynku bankowego w Polsce jest na tyle duża, że pewnie zaspokojone będą apetyty banków, przedsiębiorstw jak i sektora publicznego. Samorządy są jakby naturalnym konkurentem dla przedsiębiorstw. Stąd wydaje mi się, że to nie jest teza zupełnie pozbawiona, przynajmniej w średniej perspektywie, sensu. W BRE Banku odpowiadam nie tylko za stronę samorządów, ale także za finansowanie największych przedsiębiorstw. Nie mamy tego typu dylematów komu dać kredyt, a komu nie w ramach zasobów, jakie posiadamy. Stąd też nie jest to teza na ten moment odnosząca się do naszego banku. Kiedy taka dekoniunktura czy by nie powiedzieć recesja, spowodowana kryzysem, osłabiłaby apetyty po stronie przedsiębiorstw, tymczasem w pewnym sensie taką siłą napędową dla gospodarki jest wszystko to, co robią samorządy, choćby po to aby dokonać skutecznej absorpcji funduszy unijnych przeznaczonych na bieżącą perspektywę unijną. Nawet gdybyśmy w perspektywie średnioterminowej mieli do czynienia z takim materializowaniem się tego zagrożenia, to i tak powinniśmy cieszyć się, że samorządy w sporej mierze pozwoliły nam głębokość tego dołka skutecznie zmniejszyć.

Ubiegły rok był rekordowy pod względem przychodów banku. Zapowiada się kolejny rekord w tym roku?

Myślę, że w sporej mierze kryzys i obawy, jakie się pojawiły w związku z sytuacją choćby płynnościową były przesłanką do tak zwanego re-pricingu, czyli zmiany warunków kredytowania. Był to bardzo ważny czynnik, który wpłynął na wzrost przychodów banku. Już dzisiaj widać, również po cenie tego, co spotykamy na przetargach dla samorządów, że ceny z ubiegłego roku to już nie są te ceny, które daje się odtworzyć. W związku z tym spodziewałbym się wzrostu będącego skutkiem rozwoju, a nie jednorazowych czynników, które pozwolą dokonać spektakularnych osiągnięć niejako bez wysiłku. Nie wiem czy już dziś moglibyśmy ryzykować tezy, że będzie to rok rekordowy,. Chociażby projekty energetyczne to przecież ogromne kwoty, które również w jakiejś mierze pozwolą wielu bankom rozwijać swój portfel aktywów i powiększać bazę przychodów, jakie generują.

Rozmawiał Tomasz Jaroszek

Źródło: PR News