Banki wchodzą w szybkie kredyty online

Kolejny bank wchodzi w szybkie kredyty online. BNP Paribas uruchomił serwis iGotówka, za pośrednictwem którego chce udzielać kredytów nawet w 20 minut. Serwis do złudzenia przypomina witryny firm pożyczkowych.

Liberalizacja rekomendacji T zaostrzyła apetyt bankowców na kredyty. Nadzór śrubując wymogi dotyczące wyliczania zdolności kredytowej wylał poniekąd dziecko z kąpielą. Przepchnął bowiem gros klientów z banków do firm pożyczkowych, które udzielają kredytów bez sprawdzania w BIK (uogólniając). A przyparci do muru klienci przekonali się, że pożyczanie poza sektorem bankowym wcale nie musi być straszne. Dziś poważni gracze – pokroju Vivusa, Wongi czy Providenta – mają grono lojalnych klientów, którzy prędko nie wrócą do banków. Te z kolei chciałyby wrócić do bardziej agresywnej polityki kredytowej. Zwłaszcza, że za pasem święta, które w branży pożyczkowo-kredytowej oznaczają prawdziwe żniwa. A czas ucieka.

Zaletą firm pożyczkowych w stosunku do tradycyjnego modelu udzielania kredytów jest szybki proces decyzyjny, a co za tym idzie, szybsza dostępność gotówki. Pożyczkodawcy prześcigają się hasłami „pożyczka w 10 minut”, „chwilówka od ręki” czy „gotówka na konto w 5 minut”. W bankach proces ten trwa dłużej, bo dochodzi konieczność sprawdzenia potencjalnego klienta w bazach BIK oraz ocena zdolności kredytowej. Nierzadko trzeba też założyć dodatkowy ROR.

Kilka dni temu pisałem o Sygma Banku, który uruchomił sprzedaż kredytów online. Proces wnioskowania o kredyt odbywa się zdalnie przez stronę wnioski.sygmabank.pl. Potem klient potwierdza tożsamość przelewem, a gotówka wpływa mu na konto. Identycznie jak w przypadku firm pożyczkowych (Vivus czy Wonga) klient ustala sobie parametry kredytu tzw. suwakami. W ten sposób dobiera kwotę pożyczki i liczbę rat.

Bardzo podobny serwis uruchomił właśnie BNP Paribas Bank. Serwis iGotówka w zasadzie niewiele różni się wyglądem od witryn firm pożyczkowych. Są hasła „gotówka bez wychodzenia z domu”, „pieniądze na koncie nawet w 20 minut” i obowiązkowe suwaki. Bank podaje, że zaletą serwisu jest właśnie uproszczona procedura kredytowa. Klient ma możliwość szybkiego zawnioskowania o kredyt oraz otrzymania wstępnej decyzji w kilka sekund od przesłania wniosku.

„Dokumenty (np. skany lub zdjęcia dowodu czy dokumenty potwierdzające dochód) załączane są na indywidualnej stronie internetowej kredytobiorcy. Również umowę kredytową klienci mogą podpisać elektronicznie. Dzięki przyjaznemu systemowi oraz szybkiemu procesowi bez zbędnych formalności można wziąć nawet 20 tys. zł pożyczki na 60 miesięcy. Klienci mogą wybrać wariant produktu z ubezpieczeniem lub bez, zależnie od preferencji. W wariancie z ubezpieczeniem bank nie pobiera prowizji za udzielenie kredytu, a oprocentowanie zaczyna się już od 12,99 proc.” – czytamy w komunikacie banku.

Proces wnioskowania o kredyt składa się z 4 kroków: symulacja kredytu, wniosek o kredyt, podpisanie umowy, wypłata środków. Umowę podpisuje się wysyłając przelewem 1 zł na wskazany rachunek. Na to samo konto bank wysyła przelew zwrotny z wnioskowaną kwotą kredytu. Za szybki kredyt trzeba jednak słono zapłacić. Przykładowo dla kwoty 1000 zł pożyczonej na pół roku RRSO w opcji z ubezpieczeniem wynosi 38,05 proc. Posiadając konto w banku można dostać lepsze warunki.

– Banki widząc nowe trendy w projektowaniu stron, coraz częściej będą sięgać po sprawdzone rozwiązania z branży pozabankowej – uważa Ewelina Fastyn, dyrektor sprzedaży z firmy SMS365. – Cechą charakterystyczną udanych stron firm pożyczkowych są tzw. suwaki, dzięki którym klient łatwo może wybrać kwotę oraz okres pożyczki. Drugim bardzo ważnym elementem jest przekazanie czytelnej informacji o wszystkich kosztach związanych z pożyczką, oraz łatwy dostęp do regulaminów i wzorów umów. Trzecim ważną cechą jest responsywność, czyli automatyczne dopasowanie rozmiarów elementów do urządzenia, co w dobie urządzeń mobilnych ma ogromne znaczenie – wyjaśnia.

W tym miejscu nasuwa się pytanie, czy wejście BNP i Sygmy w kredyty online to początek nowego trendu w bankowości? Czy za chwilę jak grzyby po deszczu zaczną powstawać zewnętrzne serwisy do złudzenia przypominające witryny firm pożyczkowych? Czy znowu rośnie apetyt na kredytowanie zewnętrznych klientów? Tego scenariusza nie można wykluczyć. Bankom nie uśmiecha się fakt, że duży kawałek kredytowego tortu nadgryza im pozabankowa konkurencja. Jej niepodważalną zaletą jest bowiem szybki proces decyzyjny. Praktyka pokazuje, że z punktu widzenia klienta to szybkość przyznania środków ma decydujące znaczenie. Koszty to kwestia drugorzędna. Niestety w firmach pożyczkowych są one znacznie wyższe niż w bankach.

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl