Bankom rośnie poważny konkurent

Banki spółdzielcze usiłują zerwać z wizerunkiem instytucji dla klientów małych miasteczek i rolników. Inwestują w nowoczesną bankowość elektroniczną i aktywnie udzielają się na portalach społecznościowych. Bankom komercyjnym rośnie poważny konkurent.

Już dwa banki spółdzielcze wdrożyły dla swoich klientów aplikacje mobilne na telefony komórkowe. W marcu taki produkt udostępnił swoim klientom niewielki Bank Spółdzielczy we Wschowie, w sierpniu ESBANK Bank Spółdzielczy. Można powiedzieć: tylko dwa banki. Tylko że w tym samym czasie bankowość mobilna nadal nie jest standardem nawet w bankach komercyjnych działających na ogólnopolską skalę.

To jaskółki nowego otwarcia spółdzielców. BS-y chcą zerwać z dotychczasowym wizerunkiem i sięgają po nowych klientów. To z myślą o nich inwestują w systemy bankowości elektronicznej, wdrażają bankowość mobilną, inwestują w nowoczesne karty zbliżeniowe. W Wielkopolskim Banku Spółdzielczym można nawet założyć konto przez internet. Zresztą sam bank działa już pod marką, która w żaden sposób nie kojarzy się z bankiem spółdzielczym. Jest internetowym neoBankiem o ogólnopolskim zasięgu.

Na Wyspach już się zbuntowali

Czy banki spółdzielcze są w stanie zagrozić pozycji banków komercyjnych? Na pierwszy rzut oka może wydawać się to niedorzeczne. Warto jednak spojrzeć na rynek brytyjski, gdzie rośnie liczba osób rezygnujących z usług wielkich banków i przenoszących się do instytucji działających lokalnie. Klienci są rozczarowani jakością obsługi w czterech głównych bankach, które zdominowały rynek – HSBC, Barclays, RBoS i Lloyds. Zjawisko przybrało na sile na początku lipca, gdy ujawniono nadużycia w Barclays Banku, a dodatkowo doszło do awarii bankomatów w sieci RBS. Klienci trzech dużych banków przez tydzień nie mieli dostępu do gotówki.

Polski rynek jest co prawda inny, ale już teraz widać zachodzące procesy konsolidacyjne. Hiszpański Santander, który działa w Polsce pod marką Santander Consumer Bank przejął już AIG Bank Polska, BZWBK i Kredyt Bank. Niewykluczone, że kiedyś połączy wszystkie biznesy pod jedną marką. BRE Bank chce połączyć swoje trzy marki w jedną – mBank. PKO BP myśli o przejęciu Pocztowego, a Raiffeisen wchłania Polbank. Z obsługi klienta detalicznego wycofują się mniejsze banki, jak HSBC czy DnB Nord, a takie, jak Citi czy Nordea ograniczają skalę działalności. Za kilka lat polski rynek może zostać zdominowany przez cztery duże grupy kapitałowe, które zaczną dyktować warunki drobnicy. Tak jak jest teraz na Wyspach.

Spółdzielcy mają atuty

Tymczasem banki spółdzielcze nadal działają na mniejszą skalę, konkurują jakością obsługi i dobrze znają potrzeby lokalnych społeczności. Angażują się w rozwój regionów, w których działają. Jednocześnie próbują otwierać się na nowych klientów i iść z duchem czasu. Coraz więcej banków otwiera swoje profile na popularnych portalach społecznościowych, komunikując swoje działania i wzmacniając świadomość marki. Na dobrą sprawę także produkty dostępne w bankach spółdzielczych są bardzo zbliżone do tych dostępnych w bankach komercyjnych.

Banki spółdzielcze działają w oparciu o polski kapitał, a udział kredytów zagrożonych jest o połowę mniejszy niż w bankach komercyjnych. Warto przy tym zauważyć, że w niektórych bankach uniwersalnych działających na naszym rynku, główne udziały mają instytucje finansowe, których korzenie wywodzą się ze spółdzielczości. To m.in. Rabobank (BGŻ, BGŻOptima), Credit Agricole czy Raiffeisen Bank. Ten ostatni kojarzony jest w Polsce przede wszystkim z zamożnym klientem.

O ile jednak banki spółdzielcze łakomym okiem spoglądają na nowoczesnego wielkomiejskiego klienta, to duże banki komercyjne planują ekspansję na tzw. Polskę powiatową. Mniejsze miejscowości już teraz szturmuje Bank Pocztowy, który wkrótce znajdzie się pod skrzydłami PKO BP, a w tę stronę coraz częściej zerkają także BGŻ czy Credit Agricole.

Źródło: Bankier.pl