„Policja nie prowadzi odrębnych statystyk kradzieży bankomatowych, ale jak powiedział ‚Rz’ nadkom. Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji, w miesiącach wakacyjnych ich liczba rośnie, zwłaszcza nad morzem czy w górach, gdzie relaksują się turyści. Nic dziwnego, ich czujność jest osłabiona, a korzystanie z kart znacznie częstsze […].
Niebezpiecznym miejscem bywają restauracje, zwłaszcza te o wyższym standardzie, w których przy regulowaniu rachunku dochodzi nieraz do ze skanowania karty. Gangi posuwają się nawet do tego, że specjalnie umieszczają tam swojego kelnera.” – czytamy.
„Oszuści stosują też metody bardziej skomplikowane – montują przy bankomatach urządzenia skanujące, dzięki którym mogą kopiować kartę. Kilka dni temu zatrzymano w Warszawie grupę oszustów pochodzących z jednego z krajów bałkańskich. Tego rodzaju przestępczość to zresztą często domena cudzoziemców. Trzeba więc uważać także na bankomaty: czy nie ma przy nich jakichś szczególnych (podejrzanych) urządzeń, choćby niewielkich, zwłaszcza przy szczelinie, w którą wkładamy kartę […].” – czytamy dalej.
Banki teoretycznie pokrywają koszty przestępczych transakcji, ale tylko do kwoty 150 euro. Jeżeli jednak bank wytknie skutecznie posiadaczowi karty jakąś nieostrożność czy lekkomyślność przy posługiwaniu się tym instrumentem płatniczym, wówczas nie zwróci mu ukradzionych z konta pieniędzy.
Więcej na temat w „Rzeczpospolitej”.