Bankowy tytuł egzekucyjny – zaleta czy zmora dla banków?

Wraz z upublicznieniem negatywnego stanowiska rządu wobec poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw, który zakładał zlikwidowanie bankowego tytułu egzekucyjnego (BTE) z polskiego prawa, temat uchylenia BTE został czasowo zamknięty.

„Czasowo” ponieważ parokrotnie były już podejmowane bezskuteczne próby usunięcia z polskiego prawa BTE. Niemal pewne jest, że w (niedalekiej) przyszłości temat ponownie wypłynie, albo jako element rozgrywek politycznych, czy też jako przysłowiowa „kiełbasa wyborcza”.


W linii prostej BTE jest następcą bankowego tytułu wykonawczego wprowadzonego dekretem o reformie bankowej (z 1948 r.) przez Bolesława Bieruta. Art. 15 wspomnianego dekretu mówił, że wyciągi z ksiąg banków potwierdzające zobowiązania ich klientów stanowią tytuł egzekucyjny, który można było egzekwować na drodze sądowego postępowania egzekucyjnego bez przeprowadzania rozprawy.

Współczesny bankowy tytuł egzekucyjny jest nomen omendokumentem, który może być wystawiany wyłącznie przez banki. Sporządzany w formie oświadczenia potwierdzającego istnienie wierzytelności instytucji wobec klienta, który dokonał czynności bankowej (np. zaciągnął kredyt) lub ustanowił na jej rzecz zabezpieczenie wierzytelności.

Kontrowersje jakie budzi BTE powróciły na nowo za sprawą poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw. 11 kwietnia br. projekt ustawy (autorstwa PiS) wpłynął do Sejmu (nr druku: 1441). Po pierwszym czytaniu i przegłosowaniu przez Sejm (głosami opozycji i częściowo posłów PSL) projekt skierowano do dalszych prac w Komisji Finansów Publicznych. Jednak za sprawą opublikowanego w dniu 29 października negatywnego stanowiska rządu wydaje się, że projekt przepadł. Negatywne opinie wydały także KNF, NBP i ZBP (zwraca uwagę podobieństwo, wręcz „plagiatowa identyczność” niektórych akapitów pisma ZBP i KNF).

Za sprawą opinii do poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo bankowe oraz niektórych innych ustawzostała zaprezentowana statystyka, jaką dysponuje ZBP, dotycząca skali wystawianych BTE przez krajowe banki – i tak w 1999 r. było to 126,7 tys., w 2005 r. 343,1 tys., a w 2010 r. osiągnęło poziom 1 050,0 tys. w polskim systemie bankowym.

Wbrew obiegowej opinii wybranych środowisk politycznych (i związanych z nimi mediów) konstrukcja polskiego BTE nie jest unikatowa, a sam tytuł jako instrument ma swoje różne mutacje wśród wielu rozwiniętych państw europejskich.

Regulatorzy/ustawodawcy w poszczególnych państwach „uzbroili” banki w różne mechanizmy wspierające egzekwowanie należności, przy czym mogą mieć one charakter systemowy/procesowy, albo faktyczny (instrumentalny). Dla przykładu: w Szwecji nie ma rozwiązania podobnego do polskiego BTE, jednak proces sądowy jest znacznie uproszczony. W Holandii natomiast przewidziane są ułatwienia przy egzekucji wierzytelności przysługujących bankom. Postępowanie sądowe jest konieczne jedynie w sytuacji, gdy wierzytelność banku nie została zabezpieczona hipoteką lub zastawem (jednak w przypadku, gdy wierzytelność banku została zabezpieczona hipoteką lub zastawem, bank ma prawo do bezpośredniego wszczęcia egzekucji).

Innym rozwiązaniem jest wykorzystywanie oświadczeń o poddaniu się egzekucji składanych w trybie podobnym do polskiego art. 777 § 1 pkt 4 i 5 k.p.c. Przykładem państwa wykorzystującego takie oświadczenia Niemcy.

Natomiast rozwiązanie podobne do BTE jest znane w prawie duńskim. W Danii bank może prowadzić egzekucję przeciwko osobie, która w banku złożyła takie oświadczenie. Skrajnym przykładem jest Rumunia, gdzie tytułem egzekucyjnym, obok wyroków sądowych, czy umów notarialnych potwierdzających istnienie wierzytelności, jest bankowa umowa kredytowa. Wystarczy skierowanie wniosku o wszczęcie egzekucji do komornika, aby rozpocząć przymusowe dochodzenia roszczenia z tytułu umowy kredytowej zawartej z bankiem.

Choć niewątpliwie projekt PiS był zagrywką PR-ową, to pokazał skalę problemu. Fakt posiadania (przez banki) instrumentu jakim jest BTE sprawia, że niejednokrotnie instytucje finansowe zachowują się niczym przysłowiowy „słoń w fabryce porcelany” – niekiedy bankowi bowiem wygodniej jest wszcząć egzekucję, niż prowadzić postępowanie ugodowe z klientem.

Najbardziej znanym przykładem wykorzystania BTE w Polsce jest casusMalmy, producenta makaronów. Jeden z banków zaproponował Malmie 130 mln zł pożyczki na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Po trzech latach bank żąda od Malmy spłaty całego długu w terminie dwóch tygodni. Bank wystawia bankowy tytuł egzekucyjny – do akcji wkracza komornik, potem syndyk. Marka znika z rynku.

Nie została dotychczas przygotowana analiza pokazująca skalę potencjalnie utraconych przychodów (przez bank) z tytułu niezaciągnięcia zadłużenia przez klientów obawiających się, że bank wykorzysta BTE w momencie (przejściowej) utraty płynności finansowej. Pewne szacunki można wnioskować na podstawie struktury aktywów banków – 15 proc. zobowiązań pochodzi od firm, a 40 proc. od klientów indywidualnych. Podana proporcja (na marginesie – w rozwiniętych gospodarkach jest zgoła odwrotna) wynika z obawy przedsiębiorców, iż w momencie przejściowych problemów finansowych bank skorzysta z BTE zamiast podjąć próbę restrukturyzacji zadłużenia. Jako przykład podawana jest kwestia opcji walutowych, które pogrążyły wiele krajowych firm za sprawą wystawianych BTE.

Paradoksalnie wypracowanie nowych mechanizmów zabezpieczających (w tym zmiana podejścia z windykacyjnego [realizacja BTE] na rzecz uzgadniania procesu restrukturyzacji; ewentualna rezygnacja z BTE) mogłyby przełamać strach i opór niektórych klientów, przyczyniając się do generowania dodatkowego wyniku.

Professional Benchmark Consulting