Podczas piątkowej sesji w USA liczyło się tylko jedno. Niesamowicie dobre dane z rynku pracy.
Wszystkie wskaźniki były wyjątkowo dobre i zdecydowanie lepsze niż prognozy. Po pierwsze stopa bezrobocia w USA wyniosła 9,4 proc., a oczekiwano aż 9,7 proc. W porównaniu do poprzedniego miesiąca (9,5 proc.) oznacza to jej pierwszy spadek od kwietnia 2008 roku. Po drugie w sektorze pozarolniczym ubyło tylko 247 tysięcy miejsc pracy, czyli najmniej od września. Po trzecie wzrosła średnia długość tygodnia pracy oraz średnie tygodniowe zarobki, a dodatkowo zwiększyła się też o 0,2 proc. średnia godzinowa pensja (wynosi 18,53 dolara). To wszystko bezpośrednio powinno przekładać się na zwiększenie popytu i konsumpcji, jednak trzeba pamiętać, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy pensje średnio zmniejszyły się o 4,7 proc., co jest największym spadkiem od 1960 roku. Dlatego też nie ma co liczyć, że z obecnych wzrostów wynagrodzeń od razu pojawi się większa konsumpcja.
Gracze taki zestaw danych odebrali nad wyraz przejrzyście – recesja się kończy i trzeba szybko kupować akcje! Dlatego też przez całą sesję indeksy rosły, a S&P500 w najlepszym momencie zyskiwał ponad 2 proc. W końcówce nastąpiła jednak realizacja zysków przez co indeks zatrzymał się ostatecznie na poziomie 1010 pkt. Kolejny wzrost jeszcze wyraźniej podkreśla, że ostatni większy spadek S&P500 miał miejsce ponad miesiąc temu, kiedy na początku lipca indeks stracił ponad 3 proc. Od tego momentu widzimy niemal nieprzerwaną zwyżkę. Wykupienie jest już olbrzymie, ale dopóki trend trwa to nie warto jeszcze sprzedawać akcji.
W weekendowym najszerzej komentowanym przez media wydarzeniem był wywiad z noblistą Paulem Krugmanem, który powiedział, że obecny szef FED powinien zostać wybrany na kolejna kadencję.
Nic dziwnego, skoro nie wiadomo co będzie dalej i jaką rolę ostatecznie odegrają dotychczasowe dokonania lepiej mieć jednego kozła ofiarnego. Decyzja ostatecznie należeć będzie do Obamy, ale to pierwszy poważny głos przemawiający na korzyść Bena Bernanke.
Na GPW piątkowa sesja przebiegała bardzo spokojnie do czasu amerykańskich danych. WIG20 bez najmniejszych emocji po neutralnym otwarciu osunął się na poziom czerwcowego maksimum 2040 pkt. Podobnie przebiegała sesja na zachodnich parkietach, gdzie na niewielkich spadkach gracze czekali na amerykańskie dane. Po nich nastąpiła euforyczna reakcja i indeksy z minusów momentalnie znalazły się na 2 proc. wzrostach. WIG20 szybko uporał się z barierą 2100 pkt. i rósł dalej kończąc powyżej poziomu od którego rozpoczęła się środowa przecena. Tak szybki powrót powyżej tych wartości to bardzo dobry sygnał utrzymania dobrych nastrojów. Można powiedzieć, że europejskie i krajowe byki zrobiły wszystko aby jak najlepiej wykorzystać dane, a amerykanie utrzymali początkowy optymizm, ale nie uporali się ze swoimi oporami technicznymi. To oznacza, że kupowanie teraz akcji jest niezwykle ryzykowne, ale nie musi oznaczać większej podaży. W końcu nie widać żadnych sygnałów zakończenia obecnego trendu. Dziś najbardziej prawdopodobny jest boczny ruch indeksów.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse