Bessa w Szanghaju. GPW w trendzie bocznym

W centrum uwagi inwestorów znajdą się dziś decyzje banków centralnych i konferencje prasowe ich szefów oraz dane o zasiłkach w USA. Po serii spadków możliwe jest odbicie w Europie i w Stanach.

Wall Street przedłużyła serię spadków do szóstej sesji, to jest najdłuższego szeregu kolejnych zniżek od lutego 2009 r. Jak dotąd ruch ten kosztował S&P utratę 4,9 proc., a indeks znalazł się na najniższym poziomie od 18 marca (kiedy odbijał po wcześniejszej wyprzedaży spowodowanej trzęsieniem ziemi w Japonii). Choć tak podane liczby mogą porządnie wystraszyć, to jednak wczorajszy spadek indeksu wyniósł 0,4 proc. – niewiele, jeśli wziąć pod uwagę, że była to reakcja na publikację Beżowej Księgi Fed o stanie gospodarki (wskazano na jej regres w kilku stanach) i oświadczenie agencji Fitch, która zagroziła obniżeniem ratingu USA, jeśli te doprowadzą choćby tylko do technicznego bankructwa.

W Azji nastroje nie były najlepsze, ale można też powiedzieć, że zróżnicowane. Choć w Australii powstało mniej nowych miejsc pracy niż oczekiwano, indeks All Ordinaries zyskał 0,3 proc. Choć finalny odczyt PKB Japonii wskazał na jego spadek w I kwartale o 3,5 proc. (oczekiwano 3 proc.), Nikkei wzrósł o 0,2 proc. Pozostałe indeksy spisały się gorzej. Kospi stracił 0,6 proc. przed jutrzejszą decyzją banku centralnego w sprawie stóp procentowych, Hang Seng stracił 1 proc., SCI 1,2 proc., a Shanghai B-Shares, który grupuje spółki, których akcjami mogą handlować zagraniczni inwestorzy zanurkował o ponad 7 proc. Od szczytu pod koniec kwietnia indeks ten spadł już o ponad 20 proc. i tym samym oficjalnie wszedł w rynek niedźwiedzia.

Europa znajdzie się pod presją wielu różnych wydarzeń. Naturalnie kolejna zniżka w USA i przebieg notowań w Azji nie mogą pomagać decyzjom o zakupie akcji, ale po długiej serii spadków, inwestorzy mogą liczyć na odbicie na Starym Kontynencie. Wiele zależeć może jednak od komunikatów po posiedzeniu ECB i Banku Anglii. Zwłaszcza ECB może zechcieć udowodnić swoją niezależność od polityki i zasugerować kolejną podwyżkę stóp na lipcowym posiedzeniu. Nie mniej ważne mogą okazać się uaktualnione prognozy wzrostu gospodarczego dla strefy euro. Trzeba też dodać, że wczorajsza decyzja OPEC o pozostawieniu bez zmian limitów wydobycia ropy, nie ułatwia ECB zadania. Bank Anglii pozostawi zapewne stopy bez zmian, tak jak zrobił to dziś rano Bank Nowej Zelandii. Dla porządku warto wspomnieć, że w Brazylii stopy podniesiono do 12,5 proc., a bank centralny zapowiedział kolejne, nie wpłynęło to jednak zasadniczo na notowania giełdowe. Inwestorzy będą też oczekiwać na dane o zasiłkach dla bezrobotnych w USA, ponieważ to właśnie słabość amerykańskiego rynku pracy jest jedną z głównych przyczyn ostatniej serii spadków na giełdach.

Tymczasem warszawska giełda nie opuszcza żadnej okazji by udowodnić swoją relatywną siłę wobec dojrzałych parkietów. Nawet wczorajszy spadek WIG20 był słabszy niż na Zachodzie, a aby znaleźć się na podobnych poziomach co dojrzałe parkiety (tj. przełamać dołek sprzed trzech tygodni) indeks musiałby stracić ok. 4 proc. Bliżej mu do szczytu hossy (mniej niż 2 proc.). W gruncie rzeczy korekta na GPW przybrała formę ruchu bocznego i może być bezpiecznie kontynuowana w takiej postaci. Z pewnością uwagę przykuwać będzie dziś PZU, którego pakiet 10 proc. nieoczekiwanie chce sprzedać skarb państwa (kurs może nieznacznie się osunąć wzorem poprzednich podobnych operacji przeprowadzanych przy spółkach energetycznych). Zakres bezpiecznego ruchu bocznego dla WIG20 wyznaczają jego minimum (2 662) i maksimum (2 916 pkt) z ostatnich dni.

Źródło: Noble Securities SA