Biedronka – poligon dla płatności mobilnych

Gdy po raz pierwszy pojawiły się informacje o możliwości uruchomienia płatności mobilnych w Biedronce, nie brakowało sceptyków podważających sens takiego rozwiązania. Dyskont nie kojarzył się z nowoczesnymi technologiami, raczej był symbolicznym, zakamieniałym wręcz bastionem gotówki. Dziś można już pokusić się o podsumowanie.

Pierwsze doniesienia o planach sieci pojawiły się na początku roku. Później termin startu projektu kilkakrotnie przesuwano, informując o zmieniających się bankach-partnerach. W październiku było już wiadomo: PeoPay działa w sklepach. Oficjalnie system zadebiutował 21 października, gdy zaprezentowano aplikację iKasa.

40 zł ze smartfona

iKasa, w przeciwieństwie do bardziej wszechstronnego PeoPay, była zupełną nowością. Opis zasad działania aplikacji nasuwał proste pytanie: czy komuś będzie się chciało instalować osobne oprogramowanie i przechodzić przez proces powiązania z rachunkiem tylko po to, żeby zapłacić w jednym sklepie? Okazało się, że są chętni.

Aplikacją iKasa mogą płacić klienci posiadający rachunki w Alior Banku i Getin Banku. Z możliwości tej skorzystało 7,5 tys. klientów banku z melonikiem. W ciągu miesiąca dokonali oni 15,2 tys. transakcji, czyli średnio dwukrotnie skorzystali z tej formy płatności. Przeciętna kwota transakcji wyniosła 41 zł. W Getin Banku po iKasę sięgnęło 3 tys. klientów, którzy przeprowadzili 6,5 tys. transakcji. Średnia kwota na rachunku była bardzo zbliżona do tej podawanej przez Aliora – 42 zł.

Czy to już sukces?

Sceptycy mogą powiedzieć, że kilkanaście tysięcy płacących telefonem to kropla w morzu milionów klientów przewijających się przez sklepy sieci. Jako kibicujący bezgotówkowej Biedronce od początku twierdzę jednak, że pierwszy etap eksperymentu jest obiecujący. Dla porównania warto wskazać, że mPay, weteran płatności mobilnych w Polsce, ma 370 tysiące zarejestrowanych użytkowników po 6 latach działalności. Oferuje przy tym obsługę płatności równie codziennych, jak zakupy w sklepie spożywczym – sprzedaż biletów i rozliczanie opłat parkingowych.

Dla kogoś, kto aktywnie korzysta ze smartfona i akurat ma rachunek w jednym ze współpracujących z iKasą banków, uruchomienie usługi nie jest ani ryzykowne, ani czasochłonne. Proces można porównać ze zleceniem przelewu. Powiązać rachunek z aplikacją można nawet, jeśli Biedronkę odwiedza się sporadycznie – tak na wszelki wypadek.

A gdyby podobne rozwiązanie w postaci specjalnej aplikacji wprowadziły np. Lidl, Orlen, Rossmann i Żabka, to czy użytkownicy równie chętnie instalowaliby je w swoich telefonach? Casus Biedronki pozwala powiedzieć, że nie jest to wykluczone. Chociaż w tym przypadku musiałaby się pojawić jakaś dodatkowa zachęta, by nie klient nie pozostał przy akceptowanych tam kartach płatniczych.

Przeceniane słowo „standard”

Jakiś czas temu Wojciech Boczoń wskazywał na zbyt dużą liczbę rozwiązań działających na rynku płatności mobilnych. Jestem zdania, że brak standardu aplikacji mobilnej do dokonywania płatności nie musi być problemem, który hamowałby rozwój tego rynku. Ważne, że standardy są głębiej – tam, gdzie w grę wchodzi rozliczanie płatności i źródło pieniądza (w tym godna pozytywnej oceny inicjatywa MasterCard Mobile). Mogę sobie wyobrazić świat, w którym każda sieć handlowa ma własną aplikację mobilną, uzupełnioną o funkcje lojalnościowe, naliczanie rabatów, promocyjne gazetki itd. Ważne, żeby proces płatności był w miarę zestandaryzowany (ideałem byłoby NFC), a podpięcie do źródła pieniądza jednorazowe i proste.

Czy dziesięć aplikacji mobilnych do obsługi zakupów byłoby praktycznym koszmarem? Codziennych transakcji i tak dokonujemy tylko w kilku powtarzających się lokalizacjach, a telefon zniesie wiele. 15 kart płatniczych zniszczyłoby portfel skórzany, ale nie mobilny. Problem wyboru odpowiedniej aplikacji w odpowiednim miejscu można rozwiązać chociażby za pomocą aplikacji-agregatora, korzystającej z geolokalizacji, która podsuwałaby odpowiednie dla danego miejsca rozwiązanie.

Biedronkę warto obserwować

Zdecydowanie warto śledzić informacje o liczbie użytkowników iKasy w kolejnych miesiącach działania systemu. Dopiero po pewnym czasie będzie można ocenić, czy projekt utknął w blokach startowych, czy też może rozszerza swój zasięg poza innowatorów, którzy natychmiast wypróbowali rynkową nowość.

Otwarte pozostaje pytanie, czy iKasa rozwinie się w coś więcej niż tylko aplikację „do obsługi Biedronki”. Na stronie internetowej promującej system można znaleźć wzmiankę o sieci drogerii Hebe jako potencjalnym akceptancie. Niewykluczone, że kolejne miesiące przyniosą nowe wieści i będzie można powiedzieć, że na rynku pojawił się konkurent wobec propozycji PKO BP i Pekao SA.