Biuro Informacji Kredytowej, którego akcjonariuszami są banki i ich izba gospodarcza – Związek Banków Polskich, zbiera informacje na temat zadłużenia klientów indywidualnych. Udostępnia je bankom, które przed udzieleniem kredytu sprawdzają wiarygodność potencjalnego kredytobiorcy. Zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, BIK ma obowiązek bezpłatnego udostępnienia informacji na wniosek samej osoby, która znajduje się w jego bazie. Według Mariusza Wyżyckiego, wiceprezesa BIK, z tej możliwości korzysta ok. 2-3 tys. ludzi miesięcznie.
Biuro, podobnie jak jego odpowiedniki na świecie, chce mieć możliwość zarabiania na udostępnianiu informacji dłużnikom. Jak zapowiadano jeszcze w połowie roku. pod koniec III kwartału BIK miał wprowadzić płatne raporty dla klientów indywidualnych. To się jednak nie udało. – W związku z czerwcową nowelizacją Prawa bankowego, musieliśmy dokonać zmian w systemie wymiany informacji. To zajęło nam trochę czasu. Dopiero teraz możemy zająć się wdrożeniem nowego oprogramowania – dla płatnych raportów konsumenckich – powiedział M. Wyżycki.
M. Wyżycki zapowiedział, że z czasem biuro będzie wprowadzało jeszcze inne usługi, na przykład stały monitoring zmian w danych klienta. Osoba, która korzystałaby z takiej możliwości, w zamian za miesięczny bądź roczny abonament byłaby powiadamiana o spłacie kolejnej raty kredytu czy o zapytaniu do BIK skierowanym przez bank. Działalność BIK skupia się na oferowaniu raportów bankom – pisze „Parkiet”.