Bogaci mają coraz większy wybór

Według banków, do grupy najzamożniejszych klientów można zaliczyć kilkadziesiąt tysięcy osób. – Szacujemy, iż około 500 osób posiada w Polsce aktywa powyżej 15 mln zł. Kolejnych 10 – 15 tys. osób powyżej 1 mln zł, a 35 tys. osób ponad 500 tys. zł – mówi Paweł Wróbel z BRE Banku.

Nieco inne dane ma Pekao. Według tej instytucji, osób posiadających aktywa o wartości przekraczającej pół miliona złotych jest w Polsce 50 – 60 tysięcy. Z zebranych przez „Rz” informacji wynika, że spośród 16 mln kont osobistych ponad 60 tys. to rachunki należące do najzamożniejszych klientów, obsługiwanych w ramach usług określanych jako private banking albo wealth management. Najczęściej należą one do ludzi posiadających środki o wartości przekraczającej 200 tys. zł.

Bankowcy zgodnie przyznają, że choć konkurentów na rynku przybywa, wciąż rośnie też grono bardzo zamożnych osób, które często nie znają podstawowych usług bankowych i w ogóle nie wiedzą, że mogą korzystać ze specjalnie dla nich przygotowanych ofert.

Jak podaje „Rzeczpospolita” jeszcze kilka lat temu usługi dla najbogatszych były w ofercie niewielu instytucji. Obecnie ma je już większość banków specjalizujących się w obsłudze klientów indywidualnych. Obok kojarzonych z usługami private banking takich instytucji jak BRE Bank czy Citibank Handlowy, coraz bardziej widoczne stają się instytucje postrzegane przede wszystkim jako nastawione na obsługę klientów masowych, czyli PKO BP czy Pekao.

Do niedawna bankowcy bardzo niechętnie informowali o swojej ofercie dla najzamożniejszych. Nie zależało im na tym, by wiedzieli o niej wszyscy. To sam bank wybierał, kogo chce mieć w gronie klientów. Teraz sytuacja bardzo się zmienia, a prestiżowe oferty są czasami nawet reklamowane.

Pod koniec 2004 roku kampanię prasową skierowaną do najzamożniejszych przeprowadził szwajcarski UBS. Pekao w październiku rozpocznie akcję marketingową związaną ze zmianami w ofercie dla najbogatszych, a PKO BP dziś poinformuje o emisji najbardziej prestiżowej karty systemu Visa, tzw. Platinium – czytamy w „Rzeczpospolitej”.