BOŚ nielegalnie w rękach skarbu państwa?

Kontrolę nad BOŚ sprawują od lat szwedzka grupa finansowa SEB i podlegający Ministerstwu Środowiska Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚ). Obydwaj akcjonariusze mają po ok. 47 proc. akcji banku, ale różną wizję jego rozwoju. Szwedzi robią wszystko, by zwiększyć swój udział i przyśpieszyć rozwój polskiego banku.

W czwartek akcjonariusze BOŚ zwarli się na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu (WZA). Miało ono być kluczowe dla przyszłości banku. Porządek obrad przewidywał m.in. głosowanie nad nową emisją akcji.

Czwartkowe WZA było bardzo burzliwe. Rozpoczęło się rano i późnym wieczorem – do chwili zamykania tego wydania „Gazety” – wciąż trwało. – To już prawdziwa wojna – komentował na gorąco przebieg WZA jeden z jego uczestników.

Zagraniczny inwestor – szwedzka grupa finansowa SEB – już na samym początku spotkania wyciągnął asa z rękawa. Zarzucił swojemu przeciwnikowi, że działa nieetycznie i niezgodnie z przepisami.

Chodzi o oto, że należący do państwa NFOŚ jeszcze do niedawna chwalił się, że razem z podległymi mu funduszami regionalnymi ma ok. 48 proc. papierów BOŚ. Tymczasem w czwartek okazało się, że razem z państwowym holdingiem energetycznym BOT miał już ponad połowę wszystkich akcji banku i faktycznie przejął nad nim kontrolę.

Jak podaje „Gazeta”, w czwartek Szwedzi nie ograniczyli się tylko do zarzutów. Nieoczekiwanie okazali pozostałym akcjonariuszom decyzję sądu, który na ich wniosek prawie całkowicie ograniczył prawo głosu państwowym instytucjom. Sąd podzielił obawy SEB, że spółki i fundusze kontrolowane przez skarb państwa mogły złamać prawo, dokupując w porozumieniu akcje BOŚ bez zgody Komisji Papierów Wartościowych i Giełd oraz Komisji Nadzoru Bankowego.

– Do tej pory państwowe fundusze konsultowały z nami wszelkie decyzje i plany związane z BOŚ. W przypadku zmian w radzie nadzorczej do takich konsultacji nie doszło. Uważamy to za jawnie wrogie działanie – komentował w czwartek pełnomocnik SEB Marcin Studniarek. – I dlatego zwróciliśmy się do sądu z takim roszczeniem – dodał.

Zaszachowani w czwartek przedstawiciele państwowych instytucji zabiegali o miesięczną przerwę w obradach.