Brak dobrych wieści dla zadłużonych we franku

Europejski kryzys finansów publicznych oraz niepokojące raporty gospodarcze pozwoliły frankowi szwajcarskiemu na osiągnięcie historycznych rekordów wobec euro i złotego. Niestety kredytobiorcy zadłużeni w tej walucie nie mogą liczyć na szybkie odwrócenie niepomyślnych tendencji na rynku.

Umocnienie franka szwajcarskiego ma dwa zasadnicze źródła. Pierwszym jest kryzys finansów publicznych w krajach strefy euro. Rynek liczył na chwilę oddechu po uspokojeniu atmosfery wokół Grecji. Jednakże agencje ratingowe, redukując wiarygodność kredytową Portugalii, szybko przypomniały inwestorom, że problemy Aten stanowią jedynie wierzchołek góry lodowej.

Następnie do zestawienia potencjalnych bankrutów z impetem dołączyły Włochy. Problemy tego kraju rozpoczął konflikt pomiędzy ministrem finansów Giulio Tremontim opowiadającym się za oszczędnościami budżetowymi a szefem włoskiego rządu Silvio Berlusconim, który nie dostrzega konieczności pośpiechu. Perspektywa bankructwa Rzymu wywołuje popłoch na rynkach. Produkt krajowy brutto Włoch to 1,5 bln euro, a zadłużenie tego kraju przekracza 1,8 bln euro. Ewentualność dofinansowania tak dużej gospodarki przekracza możliwości Unii Europejskiej.

Kolejnym źródłem siły franka szwajcarskiego jest pogorszenie perspektywy światowej gospodarki. Wątłe ożywienie w Stanach Zjednoczonych powoli gaśnie, za czym przemawia pogłębienie problemów rynku pracy. Ponadto Chiny coraz mocniej rozczarowują inwestorów. Państwo Środka kosztem wzrostu gospodarczego walczy z wysoką inflacją. Ponadto czerwcowy import był zdecydowanie mniejszy niż przed rokiem. Jest to niepokojący sygnał, świadczący o ochłodzeniu koniunktury w Chinach.

Frank szwajcarski drenuje domowe budżety

Helwecka waluta pod wpływem nerwowości na rynkach poprawiła dotychczasowe rekordy wobec euro oraz złotego. Za wspólną walutę płacono jedynie 1,1630 franka. Frank szwajcarski kosztował dzisiaj nawet 3,4771 złotego. Natomiast jeszcze na początku lipca za franka płacono zaledwie 3,1862 złotego. Przez niespełna dwa tygodnie frank zdrożał niemal trzydzieści groszy. Oznacza to, że przeciętna rata kredytu wzrosła o około sto złotych.

Niewiele pozwala oczekiwać poprawy sytuacji

Niestety nic nie wskazuje na poprawę sytuacji w najbliższym czasie. Przykład Grecji pokazuje, że problemy europejskich bankrutów są niezwykłe trudne do rozwiązania. Ateny zmagają się z kryzysem finansów publicznych od końca 2009 roku. Mimo że otrzymały dofinansowanie od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie zdołały ustabilizować budżetu. Tymczasem na horyzoncie wyłaniają się kolejne potencjale ogniska zapalne. Obok Portugalii, Irlandii oraz Włoch kłopoty finansowe dotykają Hiszpanii i Belgii. Niektórzy spekulują nawet o nadchodzącym kryzysie we Francji oraz Wielkiej Brytanii.

Problemy gospodarcze także nie zostaną rozwiązane w najbliższej perspektywie. Światowe banki centralne poniosły porażkę przy próbie reanimacji wzrostu gospodarczego za pomocą niskich stóp procentowych. Podobnie wzrost wydatków fiskalnych ze strony rządów nie poprawił kondycji gospodarki. Największe znaczenie dla atmosfery na rynkach, a więc dla postawy franka szwajcarskiego, mają doniesienia z Chin oraz Stanów Zjednoczonych. Niestety oczekiwanie na dobre informacje może być bardzo długie i kosztowne.

Źródło: Bankier.pl