Brexit a polski rynek nieruchomości mieszkaniowych

Decyzja mieszkańców Wielkiej Brytanii o opuszczeniu UE wprowadziła ogromne zamieszanie na rynkach finansowych i w sferze geopolityki. Zaskoczenie było tym większe, iż ryzyko takiego scenariusza było minimalizowane w ostatnich dniach poprzedzających referendum. Nowa rzeczywistość przed jaką staną władze i mieszkańcy UE sprawia, iż przedstawiciele wielu branż próbują oszacować skutki Brexitu. Czy to bezprecedensowe wydarzenie wpłynie w jakikolwiek sposób na polski rynek nieruchomości mieszkaniowych?


Niezwykle drogie brytyjskie nieruchomości, szczególnie w Londynie, z dużym prawdopodobieństwem czeka przecena spowodowana ich mniejszą atrakcyjnością dla zagranicznych inwestorów oraz spodziewanym spowolnieniem gospodarczym. Nasz rodzimy rynek nieruchomości w bezpośredni sposób nie zostanie trafiony przez Brexit. Niestety nie oznacza to, iż nie jest narażony na rykoszet, głównie ze strony kursu walutowego i sytuacji makroekonomicznej. Bilans szans i zagrożeń wypada niekorzystnie, co powoduje, iż Brexit należy ocenić jako negatywne wydarzenie również i dla polskiego rynku nieruchomości.

Co już ma miejsce? Skokowy spadek kursu złotówki i wzrost kursu walut uznawanych za bezpieczną przystań. To zła wiadomość dla zadłużonych w walutach obcych, szczególnie dla licznej rzeszy „frankowiczów”. Kurs CHF w pewnym momencie przekraczał 4,2 zł. Obawiamy się, że to jeszcze nie koniec (SNB musiał interweniować na rynku) i w najbliższych tygodniach złotówka wciąż będzie pozostawać pod silną presją. Oznacza to, iż spłacający kredyty we frankach muszą nastawić się na wzrost raty kredyty i liczyć się z kolejnym wzrostem całkowitej kwoty zadłużenia w przeliczeniu na złotówki. Taka sytuacja wzmocni nacisk na przyspieszenie prac na rozwiązaniami regulującymi kwestię przewalutowania kredytów frankowych. Przy wyższym kursie szwajcarskiej waluty wzrosną koszty takich rozwiązań, a to z kolei zwiększy ryzyko destabilizacji systemu bankowego.

Czego możemy spodziewać się w nieco dłuższej perspektywie? Słaba złotówka to nie tylko problem dla zadłużonych w walutach obcych. Dług Polski w dużej mierze jest bowiem długiem zagranicznym. Rosnący koszt obsługi zadłużenia będzie zwiększał problem z wygospodarowaniem środków na kosztowne programy realizowane ze środków budżetowych. Może to sprawić chociażby spowolnienie realizacji programu Mieszkanie+. Słabość złotówki utrzymująca się przez dłuższy czas będzie zwiększała presję na podniesienie stóp procentowych przez NBP.

Brexit jest czynnikiem zwiększającym niepewność globalnych inwestorów. Zanim pozyskają oni więcej informacji umożliwiających ocenę ryzyka związanego z nową rzeczywistością zapewne wstrzymają część inwestycji. W kolejnych latach przełoży się to na mniejszy od potencjalnego wzrost gospodarczy.

Polska jest największym beneficjentem unijnych funduszy, tymczasem Wielka Brytania jest jednym z największych płatników do budżetu UE. Mniejszy budżet unijny oznacza mniejszy transfer środków do naszego kraju. W latach 2019-2020 z tego tytułu Polska może otrzymać 1-2 mld euro mniej niż dotychczas zakładano. Wielka Brytania jest naszym trzecim najważniejszym partnerem handlowym, więc spodziewane spowolnienie gospodarki na Wyspach Brytyjskich będzie odczuwalne również dla naszej gospodarki.

Z drugiej strony należy wziąć pod uwagę, iż Polacy stanowią największą mniejszość narodową w Wielkiej Brytanii (ok. 850 tys. osób). Do ojczyzny przesyłają ok. 1,2 mld $ rocznie. Referendum o wyjściu z UE było w dużym stopniu efektem masowego napływu imigrantów do Wielkiej Brytanii, w tym również naszych rodaków. Pogarszający się widocznie klimat w zakresie traktowania obcokrajowców może skłonić/zmusić część Polaków do powrotu. O ile osoby, które przebywają tam dłużej niż 5 lat będę prawdopodobnie mogły ubiegać się o prawo stałego pobytu, o tyle pozostała część (szacowana na ok. 400 tys. osób) będzie musiała starać się o pozwolenie na pracę. Dodatkowo słabszy funt i pogarszający się stan gospodarki brytyjskiej będę zmniejszać sens pozostawania na emigracji. Zakładając, iż do kraju wróci ok. 200 tys. obywateli, będzie to istotnym demograficznym zastrzykiem, a w połączeniu z pieniędzmi zarobionymi za granicą powinno zwiększyć popyt na rynku nieruchomości.

Czas pokaże czy Brexit okaże się wystarczającym impulsem do zwarcia szyków i sprawnego zreformowania UE, czy też zainspiruje inne kraje do kolejnych „exitów”. Pierwsza opcja jest szansą dla całego kontynentu. Jeśli wygra druga to będziemy mieć do czynienia z początkiem rozpadu UE, z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami.

Jarosław Mikołaj Skoczeń