BRIC – przegrzane gospodarki, spadające giełdy

Zakończone wczoraj coroczne rozmowy pomiędzy USA a Chinami nie były przełomowe. Zdominowane zostały przez aktualne tematy, a ton rozmowom nadawały Chiny. Część uczestników rynku liczyła na pewne ustalenia w kwestii juana, ale do nich nie doszło.

Stany Zjednoczone wyraźnie nie chciały drażnić Państwa Środka i można się zastanawiać, co to może oznaczać: czy jest to chwilowa zmiana prowadzenia polityki przez USA na łagodną (zapoczątkowane to zostało jakiś czas temu przez odłożenie publikacji raportu, w którym Państwo Środka miało zostać nazwane manipulatorem waluty), czy może to oznaka trwałego przeobrażenia relacji Chin z USA, w których coraz ważniejszą rolę będzie odgrywało Państwo Środka?

Na froncie bieżących wydarzeń wciąż mamy do czynienia z problemem przegrzanego rynku nieruchomości oraz wymykającej się spod kontroli inflacji. Niedawno premier Wena Jiabao deklarował, że rząd w Pekinie będzie „zdecydowanie” walczył z nadmiernym tempem wzrostu cen nieruchomości oraz tych gałęzi przemysłu, które mają zbyt rozbudowane moce produkcyjne. Czy oznacza to, że nadal będą nakładane nowe restrykcje? Czy może europejskie wydarzenia schłodzą zapał oficjeli? Rynek pozostaje w niepewności i widać to na wykresach. Wyraźna rozbieżność panuje również w rekomendacjach. Nie brakuje zaleceń unikania chińskich akcji (BlackRock, State Street Global Advisors czy CLSA Asia Pacific Markets). Goldman Sachs oraz Credit Suisse obcięły swoje prognozy dotyczące zysków deweloperów. Czy to początek dalszych negatywnych rewizji dotyczących dynamiki PKB i w konsekwencji zysków firm z szerokiego rynku? Nie można tego wykluczyć, ale z drugiej strony rynek wiele złych wiadomości już zdyskontował i przykładowo Morgan Stanley przyjaznym okiem patrzy na historycznie niedrogie akcje (wskaźnik Cena/Zysk dla indeksu MSCI China wynosi 14,6 wobec ponad 20 w grudniu zeszłego roku).

Sam rynek bardzo silnie spadł i przebił nawet dołek z przełomu sierpnia i września zeszłego roku. Sytuacja techniczna nie wygląda więc dobrze. Można sobie jednak wyobrazić sytuację, w której po odpowiednio głębokiej korekcie rynek zdobędzie się na kolejną falę hossy. Byłoby to książkowe zachowanie. Pierwsza fala zrobiona została w większości na odreagowaniu silnej bessy, a druga robiona być powinna na poprawiających się wynikach firm. Aby taki scenariusz się zrealizował, rząd musiałby odnieść sukces w zastopowaniu nadmiernej inflacji cen i aktywów.

 

ROSJA – Gospodarka pozytywnie zaskakuje

Rosja jest ostatnim krajem BRIC, który notuje wyraźne ożywienie gospodarcze. Jest ono zaskakującą silne, czym powoduje rewizję wielu prognoz „do góry”. Z konkretnych danych warto przytoczyć statystki dotyczące produkcji, która w kwietniu wzrosła o 10,4 proc. w relacji rocznej i  o 5,7 proc. w miesięcznej. Roczna dynamika produkcji samochodów osiągnęła poziom aż 53 proc. Pozytywne tendencje widać też po stronie obywateli. Bezrobocie w kwietniu spadło do 8,2 proc. z 8,6 proc. miesiąc wcześniej. Sprzedaż detaliczna po wzroście o 2,9 proc. w marcu, w kwietniu zwiększyła się o 4,2 proc. Płace realne rosną w tempie najwyższym od października 2008 roku (6 proc.), a dochód rozporządzalny zwiększył się o 3,7 proc. Pamiętać tutaj trzeba, że społeczeństwo rosyjskie, gdy tylko ma pieniądze, chętnie je wydaje. Można więc zakładać, że już czteromiesięczny trend zwiększania się konsumpcji będzie utrzymany.
Wyraźną poprawą koniunktury gospodarczej dostrzegła agencja Standard & Poor’s, która w konsekwencji obniżyła spodziewany udziału złych kredytów w finansach rosyjskich banków. Pozytywne tendencje agencja OECD wykorzystała do zaproponowania szybszego odchodzenia od kryzysowych rozwiązań gospodarczych. Zresztą echo kryzysu wciąż widać w statystykach. Przykładowo bezpośrednie inwestycje zagraniczne spadły w Rosji w pierwszym kwartale o 17,6 proc. w stosunku rocznym do zaledwie 2,6 mld USD. Łączne inwestycje zagraniczne co prawda wzrosły o 9,3 proc. do 13,1 mld USD, ale to głównie zasługa inwestycji portfelowych, które zwiększyły się ponad dwukrotnie.

Rynek silnie się skorygował, co było w dużej mierze pochodną znacznej, gdyż ponad 20-procentowej, korekty ceny ropy. W konsekwencji złamane zostały liczne wsparcia wyznaczone przez dołki korekt z końca zeszłego roku czy początku obecnego. Obraz techniczny rynku uległ więc pogorszeniu i można mówić o tym, że korygujemy całą hossę. Same spadki zniosły już 38,2 proc. wcześniejszych wzrostów, więc minimum korekty zostało wykonane. Po ewentualnym odbiciu poznamy siłę rynku i jego prawdziwą kondycję.

INDIE – Inflacja pozostaje sprawą najważniejszą

Podwyższona inflacja pozostaje w Indiach kwestią najważniejszą. Bank centralny zdaje sobie z tego sprawę i chce podnosić stopy, ale kryzys Strefy Euro studzi nieco jego zapały. Ostatnie komentarze wskazują, że choć cena pieniądza będzie się zwiększała, to w „ostrożny sposób”. Premier jest świadom wagi problemu i oświadczył, że do grudnia inflacja spadnie do bardziej społecznie akceptowalnego poziomu 5 – 6 proc. (obecnie wynosi ona prawie 10 proc.). Liczy on w dużej mierze nie na bank centralny, ale na udaną pogodę, a raczej obfite deszcze monsunowe, które nawiedzają kraj w okresie od czerwca do września. W zeszłym roku opady były najniższe od 1972 roku, czym w znaczny sposób przyczyniły się do wzrostu cen żywności i w konsekwencji wysokiej inflacji. Meteorolodzy jak na razie przewidują opady zbliżone do wieloletniej średniej. Oby tak było w rzeczywistości.
Innym dość ważnym wydarzeniem było zebranie przez rząd aż 14,6 mld USD ze sprzedaży koncesji na technologię 3G. To bardzo potrzebne pieniądze na ograniczenie deficytu państwa, którym Indie wyróżniają się negatywnie na tle innych państw BRIC.

Rynek okazał się bardzo silny i choć spadł prawie do czerwcowego szczytu z zeszłego roku, to wciąż utrzymuje się w powolnym kanale trendu wzrostowego. Stratedzy wciąż widzą wartość w indyskich akcjach i uważają, że ich fundamentalna wartości wynosi około 18 000 punktów. Nawet więc przy realizacji optymistycznego scenariusza w postaci podejścia pod niedawne szczyty, ciężko jest liczyć na ich dynamiczne przebicie.

BRAZYLIA – Podwójny szczyt?

Brazylia, czyli ulubiony kraj globalnych funduszy, złapał wyraźną zadyszkę. Oczywiście nie w gospodarce, która bardziej wygląda na przegrzaną niż na „kryzysową”. Chodzi o ceny akcji, które mają to do siebie, że wyprzedzają wydarzenia w realnej gospodarce. Po ostatnim silnym spadku można zacząć się zastanawiać, czy nie nadchodzą nieco gorsze czasy dla. dotąd iście wyróżniającej się. ekonomii. Co prawda, prognozy tegorocznego wzrostu PKB są wciąż podnoszone, ale poziomy rzędu 7,5 czy nawet 8,5 proc. wydają się być stawiane nieco na wyrost. Czy są one przejawem klasycznego „hurraoptymizmu” kończącego ważne ruchy giełdowe? O tym dowiemy się niestety w przyszłości.

Wracając jednak do rynku zauważyć można nieregularny podwójny szczyt, którego wymowa jest iście negatywna. Ostatni spadek dokonał się bez większego odreagowania, co dodatkowo świadczy o słabości kupujących. Oczywiście w przypadku poprawy globalnych nastrojów rynek odbije, ale rodzić się może pytanie, czy nie będzie to jedynie korekta na drodze, która niestety wiedzie na południe.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi