Byki w coraz lepszej kondycji

Od zeszłego tygodnia obszar 1,35 – 1,3550 stał się dla byków z głównej pary walutowej istotnym obszarem oporu, który skutecznie hamował w ostatnim czasie wzrost jej kursu.

Początek dzisiejszej sesji europejskiej również nie zapowiadał aby kupujący podjęli próbę przebijania się na wyższe poziomy, zwłaszcza po nieudanym podejściu w czasie handlu azjatyckiego. Nie przekonało ich do tego nawet mocne otwarcie europejskich parkietów, które od pierwszych minut przybrały intensywny kolor zielony. Taka postawa mogła wynikać z obaw, że początkowy optymizm, tak ja to miał miejsce już kilka razy szybko się wyczerpie i zamieni w spadki. Jednak w miarę upływu czasu i rosnących indeksów kupujący coraz bardziej przekonywali się o sile i trwałości poprawy nastrojów.

Coraz większe nadzieje na rozwiązanie problemu kryzysu zadłużenia w Strefie Euro, jakie zrodziły się po spekulacjach odnośnie zlewarowania EFSF i dokapitalizowania europejskich banków ułatwiały inwestorem sięganie po bardziej ryzykowne aktywa. Nie zniechęciły ich mieszane wyniki aukcji włoskich i hiszpańskich bonów skarbowych oraz zdementowanie przez Komisję Europejską doniesień o rzekomym powrocie ekspertów do Grecji w dniu jutrzejszym. Dzięki temu jeszcze przed pełnym otwarciem rynku amerykańskiego kurs eurodolara sięgnął poziomu 1,3635. Po przyłączeniu się inwestorów zza oceanu pozytywny klimat utrzymał się. Niezbyt zaszkodziły mu słowa Wolfganga Schaeuble, niemieckiego ministra finansów, który uznał pomysł zwiększenia EFSF za głupi, czy nieco słabszy odczyt indeksu zaufania konsumentów. O godzinie 16:10 za jedno euro płacono 1,3640 dolara.

Dzień na korzyść złotego

Początek dnia na krajowym rynku walutowym nie wyglądał najgorzej. Złoty po wczorajszym popołudniowym osłabieniu dziś rano powracał do wcześniejszych poziomów. Rodzima waluta znalazła oparcie w rosnących nadziejach na nowe działania w związku z kryzysem zadłużeniowym. Także bardzo dobre otwarcie warszawskiej giełdy oraz innych europejskich parkietów pomogły w zmniejszeniu awersji do ryzyka i przekonaniu inwestorów do zakupu złotówki. W późniejszym czasie, kiedy byki z głównej pary przekonały się do trwałości wzrostów także i one przyczyniły się do zwiększenia aprecjacji rodzimej waluty. Dzięki temu pod koniec sesji europejskiej za jednego dolara trzeba było zapłacić 3,2160 zł, zaś za euro 4,3765 zł.

Źródło: FMC Management